Twórcy filmu nie pozostawiają widzowi żadnych wątpliwości z jaką kreaturą mamy do czynienia w przypadku postaci granej przez Kiefera Sutherlanda. Swoją drogą aktor ten pasuje do ról faszystowskich świń bez krztyny ludzkich uczuć. W każdym razie nie jest to film na temat: "czy wolno odebrać życie nawet najgorszemu złoczyńcy", a raczej, czy wolno zrobić to na własną rękę i czy musimy szanować niedoskonałe prawo. Jednocześnie jest to thriller, ale bez gęstej atmosfery ciągłego zagrożenia. Tworzy to zgrabną całość, która jednak nie wstrząsa widzem. Moim zdaniem zaletą filmu jest dobre aktorstwo, szczególnie Sally Field i Eda Harrisa.