Wg mnie jest jednak za ciężki, ale pewnie niektórym to nie przeszkadza. Film b dobry, świetna, dopracowana fabuła, ale jednak przez ten klimat jest to tak ciężkostrawny tytuł, że skłamałbym mówiąc, że oglądałem go z przyjemnością ;)

Dobrze mówisz. Ja uważam w ogóle Oldoby'a za arcydzieło gatunku, coś niesamowitego i jedynego w swoim rodzaju. Jednak nie mogę ukryć, że po zakończeniu filmu byłem strasznie przybity, ale zwróćmy uwagę, że taki był zabieg zamierzony. Nie pamiętam bardziej szokującego zwrotu akcji, oraz słodko-gorzkiego zakończenia- z jednej strony super, zły został pokonany, naszemu bohaterowi nic nie grozi i może teraz żyć długo i szczęśliwie ze swoją nową ukochaną, on jest szczęśliwy (chyba, kwestia dyskusyjna), ale nie widzowie, którzy wiedzą coś więcej od niego. Ten film wywołał u mnie podobne uczucie co np Zielona Mila- film doskonały w każdym aspekcie, ale przy tym strasznie przygnębiający i szczerze mówiąc nie zamierzam do niego wracać. Jedyne do czego mogę się "przyczepić" to trochę zbyt mała ilość scen walki. Są one tak genialnie zrealizowane, tak bardzo mi się one podobały, że aż mógłbym oglądać je w nieskończoność.
PS Śmieszą mnie niektóre krytyki hejterów, którzy twierdzą, że Oldboy jest słaby, ponieważ "Jest taki idiotyczny. Facet zamyka gościa na 15 lat i cały czas obmyśla plan zemsty- że też mu nie szkoda było życia?!" albo "Ten film jest nierealistyczny. Facet napiepsza młotkiem 20 ludzi w korytarzu i wygrywa, mimo wbitego noża w plecy". To jest smutne jak ludzie nazywają sagę Zmierzch wspaniałą i ulubioną serią, a Oldboy głupią i bezsensowną sieką.