bardzo umiarkowanie zabawny film o umiarkowanie sympatycznych przygłupach polskiej i czeskiej narodowości.
Szkoda, że film skończył się, gdy mogło zacząć być naprawdę zabawnie.
Już widzę te sceny, jak dzielna polsko czeska załoga zajeżdża na czeską stację benzynową i robi zrzutę na 300 litrów ON i 20 litrów oleju silnikowego :)
A zaraz potem podjeżdżają do warsztatu Skoda i mówią: generalny remont silnika, tylko migiem, prosim :)
Dla niewtajemniczonych - fabrycznie nowy T - 34 miał silnik do remontu (a najlepiej wymiany) po przejechaniu ok 300 km. Egzemplarz, który przez kilkanaście lat służył jako pomnik ...
Przy okazji, nie zauważyłem, żeby kierowca miał pod ręką młotek. Narzędzie niezastąpione przy prowadzeniu T - 34, a służące do ... zmiany biegów :)
Ale najlepszą sceną mógł być szturm tym pojazdem granicy czesko - węgierskiej, do czego przygłupy najwyraźniej się szykowały. Szkoda, że nie pokazano tej sceny :)
Opisane przez ciebie przypadki dotyczyły wczesnych wersji t-34 mod 39. Wersja z armatą 85mm już była nieco lepsza, zwłaszcza jeśli mowa o skrzyni biegów.
No racja, trochę się zagalopowałem. Ale przyznasz, że marne szanse, żeby "pomnikowy" egzemplarz po kilkunastu latach nieużywania odpalił i przejechał kilkadziesiąt km.