Jedna kamera i dwójka aktorów, tylko tyle wystarczy aby zrealizować tak dobry film.
Dodałabym jeszcze "przejmujący". Mnie chwycił za gardło moment, gdy Ona w ostatniej scenie zaczęła rozpaczliwie szukać Go na plaży, a kroki prowadziły do morza...
Szkoda, że dziś ciężko jest spotkać minimalistyczne dzieło w tak dobrym stylu. Zdarzają się oczywiście. Jednakże tendencja jest niesprzyjająca minimalizmowi raczej.
Zastanawiam się jednak, czy taka "skromność" nie była po prostu skutkiem ograniczonych środków? (A nie idei) Choć pewnie się to zazębia w rzeczywistości.