Zgadzam się, naprawdę mnie ten "Ostatni jednorożec" wynudził. Dzieci może nie są tak wymagające jeśli chodzi o bajki (chociaż kto tam wie?), ale niektórzy dorośli też lubią je oglądać i jest na rynku mnóstwo animacji, które podobały mi się w dzieciństwie i tak samo podobają teraz. Ale to? Naprawdę nie wiem, co twórcy sobie myśleli tworząc tak nielogiczną fabułę z kompletnym brakiem związku przyczynowo-skutkowego i idiotyczne dialogi - szczególnie ten z motylem na początku. Nigdy nie sądziłam, że to latające stworzenie może być tak irytujące. W pewnych miejscach po prostu łapałam się na tym, że nie mogłam dojść, co się właściwie przed chwilą stało. I nie był to bynajmniej ten rodzaj absurdu, jaki obserwujemy w "Alicji w krainie czarów", o nie. To był totalny chaos pod tytułem - pan filmowiec jest idiotą. Na dodatek zakończenie takie przygnębiające... zupełnie nie jak bajka dla dzieci. Był potencjał, niestety zmarnowany. Dałam 5/10 za muzykę i kreskę, ale nadal zastanawiam się czy to nie za wysoka ocena.

To wszystko są skutki kondensacji i próby przystosowania do formy animacji dla dzieci powieści, ktora nie dość, że jest fabularnie dużo obszerniejsza, to jeszcze zawiera dużo przemyśleń natury filozoficzno-egzystencjalnej. Film nijak tego nie oddaje.
'Smutne' zakończenie bierze się z tej samej pryczyny - oryginał Beagle'a ciekawie przepracowuje schematy baśni.
Generalnie bardzo polecam powieść - szkoda, że jest kompletnie nie znana, bo jest prawdziwą perlą fantasy.

Nie miałam pojęcia, że istnieje powieść, na której motywach oparta została ta animacja. Na pewno po nią sięgnę, bo nigdy o niej wcześniej nie słyszałam, a książki zawsze będę u mnie wyżej niż filmy :)

W takim razie pozostaje mi tylko życzyć miłego czytania :)
Tak swoją drogą - problemy z odbiorem filmu mogły być nie tylko spowodowane jego jakością, ale też wydaniem.... jedno z pisemek dodało na VCD wersję skróconą o kluczowe dziesięć minut(poleciały sceny rozgrywające się na zamku). Niemniej i tak mi się wydaje, że dialogi mają sens tylko po przeczytaniu powieści... a wtedy z kolei jest się rozczarowanym zmarnowanym potencjałem.
Mam nadzieję, że kiedyś powstanie bardziej udana adaptacja "Ostatniego Jednorożca".

Ja oglądałam wersję mającą dokładnie 1h 29 min na YouTube - to chyba nie jest skrócona? ;) Wierzę, że dałoby się zrobić z tej książki dużo lepszą adaptację, ale to nie pierwszy raz kiedy film nie dorównuje wersji papierowej - największym zawodem dla mnie były "Opowieści z Narnii", na których się wychowałam, a potencjał do ekranizacji mają ogromny - ale to już zupełnie inna historia...

Na dodatek zakończenie takie przygnębiające... zupełnie nie jak bajka dla dzieci. - Ponieważ nie jest to animacja dla najmłodszych to tak jakby oczekiwać od Ciemnego kryształu, iż będzie animacja dla dzieci, a okazał się przygnębiającą baśnią dla dorosłych.

Mam identyczne odczucia (zwłaszcza co do tego haju haha). Dawno czegoś tak po prostu dziwnego nie widziałem, w trakcie seansu autentycznie zastanawiałem się jakimi środkami raczyli się twórcy. Muzyka i miejscami animacja nieco podbiły w górę.