Gra tego aktora w tym filmie jest naprawdę rewelacyjna. Idealnie odwzorował szaleńca, który co chwile zmienia zdanie, wszędzie widzi spisek i zamach i ma po prostu nie po kolei w głowie. Jego przemowa z początku filmu, bardzo przypominała niektóre wystąpienia Hitlera, chyba mocna gestykulacja i krzyk jest wspólną cechą wszystkich dyktatorów, którzy są tyranami.

Co do samego filmu: początek i środek bardzo dobre. Ciekawe, wciągające. Jednak koniec (ostatnie 30 min) były jak dla mnie trochę mdłe, chociaż scena w szpitalu była mocna. Wiem, że film miał być realistyczny, dlatego nie powinno się oczekiwać jakiegoś sensacyjnego zakończenia. Tak naprawdę ten obraz miał być chyba jak najlepszym odzwierciedleniem tego co się działo w Ugandzie, dlatego część osób, tak jak ja, może być trochę "zasmucona" końcówką która jest po prostu realistyczna, bez żadnych fajerwerków i nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności.
Daje mocne 7, gdyż mimo wszystko brakowało mi tego czegoś pod sam koniec filmu. Bez Whitakera, ten film byłby średni. Mogło być więcej okrucieństwa, mordów, co by jeszcze prawdziwej pokazało Ugandę w tamtych latach. Bardzo dobrze pokazali samego Amina, ale Ugandę ubrali zbyt "kolorowo". Albo robimy film bardzo realistyczny, albo coś w stylu Niezniszczalnych :P A tu zbyt wyśrodkowali.