OSTATNI LEGION to jedna z większych kasowych porażek ostatnich lat. Film cierpiał na budżetowe niedostatki (tylko 67 mln na niego wydano) co odbiuło się finalnie nie tylko na montażu filmu (uszczuplenie fabuły), ale równioeż na rozmachu i stronie technicznej dzieła.
Budżetowe luki twórcy usiłowali ratować drugoligowym CGI, ale ich zabiego są mało przekonujące.
W rezultacie OSTATNI LEGION bardziej przypomina solidne wydowisko TV, a nie kinowy film.
Reżyser Doug Lefler ma wyraźną skłonność do wkładania maksymalnej ilości patosu na minutę taśmy filmowej. Szkoda, że nikt go nie powstrzymał bo w 90 minutowym obrazie nadętych pzremówień jest najmniej kilka.
Również obsadzenie Colina Firtha w jednej z ról glównych nie było najlepszą decyzją, bo romantyczny z niego bohater świetny, ale wojownik niezbyt przekonujący.
Oczywiście klasę trzyma Ben Kingsley, który gra bardzo nobliwie i z wyczuciem- szkoda tylko, że scenarzyści włożyli mu w usta prawie same puste frazesy. Jednak niezapomniany GHANDI poradził sobie z mieliznami scenariusza znakomicie.
Zawodu nie sprawił też Kevin McKidd w sugestywnej, choć jednowymiarowej roli.
Pochwały należą się też młodemu Thomasowi Sangsterowi (w roli Cesarza Romulusa) oraz Ashiwara Rai w roli dzielnej wojowniczki.
Film nie grzeszy rozmachem, ale ma dobre tempo akcji oraz (w większości) trafioną obsadę.
OSTATNI LEGION to badziej pomieszanie różnych mitów i legend niż solidny film historyczny i tak też jako kino przygodowe należy go odbierać.
Nie jest to rozrywka bardzo wysokich lotów, ale tzreba przynać, że jak na niedofinansowaną epicką produkcję ten film wygląda nawet przyzwoicie.

OSTATNI LEGION to film ze wszytskimi wadami gatunku w obrębie jakiego ta podukcja się obraca więc sami zadecydujcie czy warto poświęcić mu 97 minut życia...