Weszłam na forum zobaczyć czy jeszcze ktoś miał poczucie, ze między parą z przeszłości brakowało chemii… Między para z teraźniejszości również, ale nie było ich za wiele na ekranie, wiec aż tak mnie to nie bolało.

Mam podobne odczucia. W sumie to Jennifer Stirling skradła całe show i tego jej kochanka w ogóle nie było widać. Był kompletnie nijaki. Zupełnie do siebie nie pasowali.

Też mam takie wrażenie. Jestem właśnie po obejrzeniu tego filmu i mam takie uczucie meh.... Zabrakło chemii, emocji, wciągających wątków, tak jakoś przeleciał ten film, końcówka chwyciła za serce, ale cała reszta dość słaba.

Odnoszę takie samo wrażenie,że między bohaterami zabrakło chemii. Ich relacja nie wzbudza większych emocji. Trochę mnie to rozczarowało.

Owszem, chemii nie było, ale obsada dla mnie również kiepska. Jennifer z książki to zupełnie inna postać, nie tylko wizualnie - bo opisana jest jako cudna blondynka w stylu Grace Kelly - ale również z charakteru. Shailene brak wdzięku, jest jakaś taka przysadzista, zupełnie nie wygląda i nie zachowuje się jak kobieta, za którą szaleją tabuny mężczyzn. Ellie z kolei jest po prostu nijaka i podejrzewam, że to z winy tego, że pominięto bardzo ważny wątek jej romansu. A Rory to już kompletna omyłka. Jedynie do panów z lat 60tych nic nie mam.