Nie wiem czy byłby wybitny ale na pewno miałby lepszą notę u mnie. ;-) Zgadzam się, że lata 60-te zachowują aurę romansu, nawet dialogi,choć ubogie rozpisane są lepiej. Natomiast współczesność wypada źle. Dialogi( tłumaczenie też)tragicznie nietrafione, rzekłabym nawet, że prześmiewcze,co już stawia ten film w niekorzystnym świetle. Niezrozumienie scenarzysty dla współczesnego trzydziestolatka, jego uczuć,emocji..nie powinno kłaść filmu o miłości.
Zwłaszcza,gdy na scenę z lat 60-tych wkracza para interesujących i nietuzinkowych aktorów.
Zupełnie nie zrozumiałam tej koncepcji. Szkoda zjawiskowej Woodley i niegrzecznego Turnera.
Pozdrawiam

W zalewie powszechnej szmiry ze znaku "super bohaterów" czy "sensacji" dobry film obyczajowy z wątkiem romansu jest jak źródło wody na pustyni. Niestety nie ten. Trafnie wytknęłaś/wytknąłeś fatalne dialogi w części współczesnej i brak zrozumienia współczesnych młodych ludzi. Ironicznie można dodać brak wątku "wzięli som'e i uprawiali sex" w części XXIw.

Oglądam wiele gatunków. Przede wszystkim dramaty ale nie pogardzę żadnym. Od każdego jednak filmu mam jakieś oczekiwania. Mniejsze,gdy to ma być rozrywka,rzecz jasna.
Melodramatów widzę wokół siebie tyle(..), że po ten gatunek sięgam rzadko. Niemniej,nie mogę się zgodzić, że trudno o dobry obyczaj,bo dość sporo ich,choć to niekoniecznie amerykańskie produkcje. Polecę mojego ulubionego reżysera Asghar Farhadi. Z łatwością znajdziesz .
Pozdrawiam.
Ps.forma osobowa łamana nie była konieczna hehe (taki mały prztyczek-sorry)