To mógł być naprawdę niezły film. Niestety twórcy chyba do końca nie wiedzieli co chcą nakręcić? Soft porno? czy może epicką opowieść o najsłynniejszej agentce w dziejach. „Mata Hari” nakręcona jest dobrze, zdjęcia są ładne, film jest miły dla oka, kostiumy i scenografia robią wrażenie. Czuć klimat tamtych czasów. Cóż z tego skoro odbiór całości psują częste i długie sceny erotyczne. Tytuł powinien brzmieć raczej „Erotyczne przygody Maty Hari” bo najbardziej skupiono się właśnie na erotyce. A szkoda.