Ta końcówka wydała mi się bezsensu. Czemu Joe strzelił sobie w łeb? bo
przeżywał rozterki moralne i go ruszyło sumienie i dlatego się zastrzelił?
A co jego śmieć rozwiązała? nie lepiej jakby oddał swoją kasę na jakiś
szczytny cel albo poszedł do interwencji odśnieżać drogi w zimę?
Przynajmniej byłby z tego jakiś pożytek i mógłby odpokutować.
Dokładnie, też mnie zdziwiła ta końcówka ...
Film oceniam 7/10
Bez N.Cage pewnie dałbym 6.
> A co jego śmieć rozwiązała?
Samobójstwo Joe'go to wiadomość dla Kong'a. Psychologicznie Joe usynowił Konga i chciał mu przekazać ostatnią wiadomość: nie idź w mój zawód, tylko ożeń się z Aon.
Jak na amerykańską przeróbkę tajlandzkiej strzelaniny to ten film jest całkiem niezły, a nawet bardzo dobry. Niezbyt często zdarza się aby film-rozpierdówa zmuszał trochę do myślenia na zakończenie.
Musiał ponieść śmierć, bo w przeciwnym wypadku dałby się złapać policji. Nie dotrzymałby swoich 4 zasad.
dokładnie - trzeba wiedziec kiedy się wycofać, film miazga. Nicolas sprawia, ze film oceniam o 50% wyżej
Nie, stchórzył przed tajlandzkim więzieniem. Film kiepski, ale było całkiem zabawnie, zwłaszcza wtedy kiedy miało być poważnie.
Dawno oglądałam, ale niezła była scena jak Nicolas zastrzelił gościa na łódce, kula przeszła przez niego na wylot, przez łódkę, pruła przez wodę z prędkością światła, potem pewnie przez kulę ziemską, aż strach pomyśleć co się stało z nieszczęśnikiem na przeciwnej półkuli. No, ale jak Nikolas strzela to nie ma żartów. Jakby to był kolejny film z Seagalem.