Zwierzenia filmowca: plan filmowy, na którym panuje chaos. Nikt nie jest w stanie go poskromić, włącznie z reżyserem i kierownikiem produkcji. Przypominająca hipisowską komunę ekipa, składa się z ekscentryków i pseudo-artystów, którzy zamiast pracy, wolą oddawać się pijaństwu i miłostkom. Nic nie idzie tak jak zaplanowane, czas upływa, a efektów na taśmie brak.
Autotematyczna zabawa zainspirowana została ponoć doświadczeniami, jakich reżyser nabył podczas kręcenia "Whity'ego" rok wcześniej. Na ekranie, oprócz stałych współpracowników Bawarczyka (Hanna Schygulla, Ulli Lommel, Kurt Raab), pojawiają się również Lou Castel (w roli reżysera) oraz Eddie Constantine (jako on sam). Sam Fassbinder występuje w istotnej roli Saschy, kierownika produkcji. Rytm jest tutaj raczej dosyć senny, co oddawać ma panujące na planie nieład i odrętwienie, postaci prowadzą idiotyczne, bezcelowe rozmowy, proces tworzenia zdaje się być zaś zlepkiem nieprzemyślanych decyzji i budzących frustrację kompromisów.
Niejednokrotnie bardzo zabawne, zwierciadło krzywe, spod którego przebija jednak wyraźnie szczera wypowiedź autorska. Filmowcom pod rozwagę.