Nieufnie podchodzę do wszelakich produkcji reklamowanych hasłem "oparte na faktach", bo zwykle mało co tam się zgadza z autentycznymi wydarzeniami. Nie wiem ile tu ubarwiono, ale dwie białe kobiety kroczące z dzieckiem na rękach do tubylców, którzy zadźgali ich mężów to dosyć osobliwy widok.
Niezależnie od tego jak szlachetne pobudki kierowały twórcami, to filmik wyszedł mocno naiwny i ugrzeczniony. Wszystkie indiańskie kobiety mają zakryte piersi, jak na plaży w purytańskim USA. Dzikie plemię ma być wyjątkowo okrutne, ale musimy przyjąć to raczej na wiarę, bo prawie cała przemoc jest maskowana - można to odczuć zwłaszcza w scenie masakry, która w zamierzeniu powinna być chyba wstrząsająca.
Aktor grający niejakiego Mincayani z europejskimi rysami twarzy wyraźnie odcina się od reszty wyglądających dosyć autentycznie Indian, zaś jego wychowana wśród białych siostra o urodzie z brazylijskiej telenoweli w niczym nie przypomina kobiet z wioski...
Kończąc powiem jeszcze, że sypie się druga połowa - następującym po sobie scenom brak wyraźnej osi dramatycznej. Z początku jest zaś wcale nieźle...
ja sądzę także, że ost scena to katastrofa. dzieje się ona jakieś 25 lat później a aktorzy wyglądają jak wyglądali na początku filmu. kiepska charakteryzacja ;/
podkład muzyczny -świetny:)
film niezły wiadomo muzyka i zdjecia duży plus ,tresc filmu tez nie była zła .Ogólnie dobrze sie oglądało
Też mnie to raziło ale Mincayani nie wie ile ma lat to zapomniał sie zestarzeć.Nadrobił pózniej. ;)