Rumuńska opowieść filmowa o tym, w jaki sposób usiłujemy racjonalizować sobie utratę, nie rozumiejąc tak naprawdę, jak bolesne jest samo trwanie, które miałoby na nią nie narażać. Film o cierpieniu przeżywanym w milczeniu i to milczenie jest tu bardzo sugestywnie wyeksponowane. Kilka mocnych i bezkompromisowych scen. Jak choćby ta, w której syn mówi ojcu, że jest martwy. Minimalizm i świetna gra młodego aktora. Opowieść, do której dostajemy dostęp tylko wybiórczo. Reszta jest sferą gorzkich domysłów. Nie ma ekspiacji, nie ma ukojenia. Jest niespokojna i bolesna żałoba oraz kamera podążająca za udręczonym młodym człowiekiem. Dobry.