Najnowszy film Siddhu i cóż tu dużo gadać, jak zwykle czaruje na ekranie...:) Ten jego idealnie dopracowany wizerunek - kamizelki, kapelusze, krawaty, okularki, gitara...Cudnie. Jak zwykle mamy dużo humoru, momentami pokręconego, mam na myśli oczywiście sceny z Sunilem xP Ale oprócz tego super sceny z jogą, babcią w pociągu, kotwicą, przybraną rodziną, nauką telugu i masę innych :) Soundtrack udany, szczególnie Siddhowe 'Oy Oy', nastrojowe 'Waiting for you', hiphopowe 'Seheri' czy też smutne, przepiękne 'Povodhe prema'. Heroina, Shamili, bardzo sympatyczna, no może średnio na podłożu aktorskim...Film oparty jest na jednym, znanym filmie amerykańskim, którego tytułu nie będę wymieniać, co by niektórym elementu zaskoczenia podczas oglądania nie zepsuć (choć i tak spostrzegawcze oko zauważy, że już na początku filmu pojawia się lista filmów, z których 'Oy!' czerpie :)) Film podlega schematowi zmiany klimatu po pierwszej połowie, tzn. najpierw mamy sielko i radośnie, później gorzkie łzy. :) 9/10