Niedawno obejrzałam ją po raz nie wiem który i wciąż nieodmiennie mnie bawi. Lemmon i Curtis nie mają sobie równych wśród mężczyzn zmuszonych w kinie do ratowania się chodzeniem na szpilkach i noszeniem gorsetów. Chociaż, Robin Williams w "Pani Doubtfire" też był wspaniały, ale on nie musiał nosić szpilek. Poza tym wątek romansu Lemmona z milionerem został rozegrany wprost cudnie - na granicy nonsensu, który logicznie rzecz całą biorąc, wydaje się całkiem sensowny :-))