Wielkie rozczarowanie co oni w tym filmie zaserwowali, przecież wątki są tak poprzekręcane, że aż się odechciewa oglądać. Wiele wątków w ogóle nie zostało pokazanych typu brat Richard i jego zabawa w ogrodnika, czy chociażby film dokumentalny Declaina, lub coroczny bal . Poza tym Holly mieszkała w domu nie mieszkaniu! a jej matka nazywała się Elizabeth będąc szczęśliwa razem z mężem, a to rodzice Gerry`ego nie lubili za bardzo Holly. Najzabawniejszą spójnością była wycieczka jak zobaczyłem tą Irlandię w głowie tylko komentarz (jaka ku*wa irlandia?) przecież do Hiszpanii im zakupił wycieczkę, lecąc samolotem wpadając wcześniej na tą całą blondynkę Alice gdzie laski odpłynęły od brzegu plaży na materacu rozmawiając o Danielu a pomogła im ta właśnie głupiutka blondyneczka wzywając pomoc. Tak można jeszcze wymieniać, co was jeszcze zirytowało ? lub zostało pominięte?
Holly w książce stwierdza, że nie potrafiłaby życ w USA, a w filmie mieszka w Nowym Jorku. zalosne bylo tez noszenie ze soba urny i tekst Daniela "czesc Gerry, schudles?". ogolnie Holly sprawiala wrazenie "slodkiej idiotki", zreszta tak samo jak Daniel.
G i H znali sie juz w szkole, a w filmie zaczeli ze soba byc przez spotkanie z "dzikim irlandzkim psem" (WTF?)
moim zdaniem za bardzo ta ksiazke "zamerykanizowano", jesli wiesz co mam na mysli ;)