Czy to zasługa Swank, czy Butlera, czy może obojga. A może scenariusza i muzyki ale tego dzieła oglądnąć do końca się nie da. Podchodziłem kilkukrotnie ale za każdym razem scena z infantylnym barmanem rozwalała mnie do tego stopnia, że film urywałem. Nie żałuję i nie zamierzam w przyszłości. Książki też nie czytałem i też nie zamierzam.