'Starszy Pan' był obrońcą dawnych wartości, zamierzchłej kultury. To nei tak, że zdrowie osłabione, tylko jego śmierć symbolizuje wprost zamknięcie pewnego rodzaju kart historii, smierc pokolenia i nie ma co rozważać czy by pożył dłużej czy też nie. Śmierć jest jego przeprowadzką. Tu jest podkreślona walka, która choć skazana na upadek może jeszcze mieć znaczenie. Ja myślałem na początku, że Pan Karlik prędzej zginie niż da się wysiedlić, otóż nie. Nie wiem czy to wina jest cenzury czy już taki był pierwotny kształt całego scenariusza ale Karlik ostatecznie daje się przekonać czy 'przekupić' jakbym to powiedział. Karlik wówczas pokazuje, że w zasadzie działa tu we własnym interesie czyli 'skansen do którego ludzie mieli wzdychać' w ogóle traci sens i Starszy Pan wraz z jego 'wartościami' okazuje się być zwyklym hipokrytą. Mamy za to oczywiste zakończenie które tak banalne jest, że ciężko aż oglądać: Karlik zostawiając stare śmieci zamiast lepiej to ma gorzej i nie odnajduje się po czym umiera. Z tego obrazu chociaż nie wywirujemy strachu, bije fatalna niemoc. Karlik zyskał tyle ile wstrząsnął dyrektorem, tyle ile pokazał dla wnuka i bliskich oraz tyle ile hołdów otrzymał na pogrzebie. Czy to będzie mieć znaczenie w szerszym kontekscie i nei zginie rozchodzac sie echem? Czy ten nowy okres będzie nowy właściwie czy nie wyciągając wniosków będzie tylko powielaniem błędów co podważa jego 'nowość'? Po takim zakończeniu jakie daje Kutz, Karlik się 'zmywa' i można powiedzieć 'niech się dzieje wola nieba' albo lepiej 'co ma być to bydzie'