Co do "Drużyny pierścienia" to tego gniota (całą tą serię właściwie) faktycznie można streścić w jednym zdaniu, więc nie minąłeś się z prawdą :)

IMO nazwanie "Drużyny pierścienia" gniotem jest nadużyciem, bo o ile jak najbardziej masz prawo uważać ten film za szczyt komerchy, ble scenariusz itd. o tyle obiektywnie jest on przepięknie i bardzo profesjonalnie wykonany.
Gnioty wyglądają jakby były kręcone skarpetką i nie mają tak profesjonalnych efektów specjalnych.

Podobają mi się bardzo Twoje przykłady, ale nawet za ich pomocą nie utrafiłeś w sedno idiotyczności tego streszczenia. IMO nie jest w nim najgorsza jego prostackość (chociaż oczywiście również ona jest irytująca, co wybitnie zilustrowały Twoje przykłady), ale jest to też jednocześnie spoiler filmu narzucający jedyną słuszną jego interpretację...
No sorki, ten film można zrozumieć dwojako i na tym polega jego urok, że można również uwierzyć w to, że te "sfabrykowane wspomnienia" to był piękny sen z zakupionego pakietu...

Wygląda na opis kogoś, kto zamiast obejrzeć film przeczytał tylko streszczenie fabuły :/

Masz rację. Atutem filmu jest wieloznaczność i tak naprawdę nie wiadomo, jak należy go rozumieć, w tym że na ile znam Philipa Dicka (czytałem bodaj 4 jego powieści), to "spisek" był autentyczny. Ale, ale... To jest moje zdanie, prywatne zdanie, nie mogę go udowodnić (no bo jak?) i dzięki temu ten film tak dobrze się ogląda.

No właśnie, każdy ma prawo odebrać film inaczej :) Spłycanie filmu w tak oczywisty sposób wieloznacznego jest wg mnie dużo gorszym "grzechem" od doszukiwania się miliona sensów w produkcji, która wg mnie w zamyśle twórcy była ewidentnie pozbawiona głębszego znaczenia :)

Gdyby się dało, kliknąłbym po prostu "Lubię to"

To ważny problem który poruszyłeś, ale to małe piwo przy tych kretyńskich zwiastunach które pokazują sporą część fabuły niby to reklamując film. A jak dla mnie często spuszczają go do klozetu bo po prostu nie mam chęci oglądać potem przez ponad godzinę czy dwie czegoś co już wiem do czego i w jaki sposób będzie prowadzić.

Dokładnie. Nie tylko telewizja tak zresztą robi - od kilku lat nie oglądam telewizji i nie płaczę za tym - bo choćby na FW znajdowałem opisy w stylu: "Jednak ostatecznie policjant/komandos/agent specjalny zdoła pokonać zło i powstrzymać nieuniknioną zagładę". Za każdym razem się człowiek przecież zastanawia, kto to przepuścił? W telewizji odpowiednikiem tego procederu, żeby nie powiedzieć, że takiego chamstwa, jest pokazywanie kulminacyjnych scen, bo są widowiskowe. Dla ww. "Pamięci absolutnej" jest to obudzenie piramidy Marsjan. Pamiętasz pewnie te wytrzeszczone oczy, chmury rozrywające górę itd. Właśnie tę scenę ileś lat do tyłu Polsat w zwiastunie dawał

„Początek XX wieku. Bogata kobieta poznaje na statku ubogiego mężczyznę.” - Titanic