Ogólnie udany polski dubbing. Waldemar Barwiński bardzo pasuje mi jako polski głos Carreya.
Tylko, psiakość, te dialogi... momentami pseudodowcipne.
Jasne, jak jesteśmy w realiach zdecydowanie nowojorskich, to tam z pewnością słyszeli o piosenkarce Dodzie, o charyzmatycznym aktorze Bogusiu Lindzie, oraz o jakimś filmie o pingwinach z narracją Marka Kondrata. Czy ktoś zna sposób, by powściągnąć taką jazdę dowolną naszych dialogistów - samozwańczych następców pana Wierzbięty?