Tak wiem. To nie jest filmu jak wcześniiejsze dokonania Weira. Nie jest taki głęboki i nie ma tak głebokich przesłań. Pozostaje on jednak dalej filmem bez jakiegokolwiek zarzutu. Aktorstwo (Russel Crowe, Paul Bettany) - genialne, Muzyka - świetna!, zdjęcia - niesamowite, zapierajaćae dech w piersiach, (szcególnei te na płynący okręt kręcone z góry). Scenariusz - na pierwszy rzut ok jak na film przygodowy rzystało o.k. Nic specjalnego. Ale jest kilka bardzo ważnych scen. Przede wsyzstkim tak gdy lekarz zostaje ranny, i kpt. statku decyduje..... "nie bede spoilerowac" zrobic dla niego.... zrezygnowac ze swoich najw. przedsiewziec.... ale wyjdzie mu to na dobre (na wyspie)... :) MOcne przesłanie... No i zakończenie.... nie przewidywalne, niedokonczone, ogólnie mocne. Film jest niewątpliwie ucztą dla oka i ucha a także umysłu miejscami. Gorąco polecam!!!!!
Świetny
Niestety 6/10. A dlaczego? a dlatego że zabrakło mi w tym filmie podstawowych rzeczy. Przede wszystkim większej dramaturgii na końcu filmu. Niby fajna batalistyka, walka, zdjęcia ale brakuje tego dramatyzmu który oczekuje od tego typu filmów. Końcówka zdecydowanie mogłaby być lepsza. Film nie wzrusza choć to troche inny film niz powiewdzmy Ostatni Samuraj ale oglądając go nie wzbudzał we mnie takich emocji przeleciał i tyle. Spodziewałem sie czegoś lepszego. Niestety.
"Ostatni samuraj" to może temu filmowi buty czyścić. "Pana i władcę..." oglądałem parę lat etmu w kinie i pozostawił na mnie niezmienne niezatarte dobre wrażenie. Soczyste męskie kino przygodowe, marynistyczne. Według mnie naprawdę warto obejrzeć. Peter Weir nie nakręcił chyba słabego filmu. Ten to rewelacja w swoim gatunku.