N ie zgadzam sie z Tobą. Ogladalam ten film wczoraj i uwazam że jest on zarówno dla mężczyzn jak i dla kobiet. Nie ma tam zadnych brutalnych scen a fabuła jest ciekawa. Nie wiem skąd u Ciebie taka opinia....
Również wczoraj oglądałam ten film i .... być może po prostu uwidoczniła się we mnie kobieca wrażliwość. Stąd taka opinia.
"Nie ma tam zadnych brutalnych scen "
A jak by były, to jednak nie byłby dla kobiet? ;]
Mi nie przeszkadzają brutalne sceny. Chociaż w niektórych filmach jest ich za dużo, ale to moja własna opinia :) Wracając do tematu to mam wrażenie, że niektórym kobietom to przeszkadza, dlatego tak napisałam.
a mi nie. Był dla mnie zbyt nudny... Przydługawe sceny bitwy w ogóle mnie nie pasjonują...
Uważam, że ten film zrobiono dla szerokiego grona widzów, kobiet, mężczyzn w różnym wieku, mnie zauroczył po prostu, nawet myślę o zabraniu się za książkę.
Radzę zacząć od początku cyklu, czyli od tomu "Dowódca Sophie". Mimo iż każda książka stanowi jakąś zamkniętą fabułę, to ogólnie ich akcja jest ze sobą powiązana choćby poprzez relacje bohaterów. Nie czytając po kolei ciężko byłoby się połapać w wielu wątkach oraz skojarzyć luźne odniesienia do wydarzeń z poprzednich tomów.
Chronologiczny spis wszystkich tomów można znaleźć choćby na Wikipedii, na stronie jego autora, Patricka O'Briana: http://pl.wikipedia.org/wiki/Patrick_O'Brian
Pozdrawiam! :)
Czyli nie ma większej filozofii. To dobrze. Zabieram się za szukanie, bo jak większość porządnych książek nie leżą one w każdej księgarni. Dzięki!
Oj, nie tylko nie leżą w księgarniach, ale nakład niektórych tomów wyczerpał się dawno, dawno temu i teraz ich egzemplarze osiągają na Allegro ceny nawet do 180 zł :)
O ile czuję jakieś wewnętrzne "fuj" na myśl o ściąganiu e-booków z jakichś pokątnych, niezbyt oficjalnych źródeł, o tyle chomikowanie O'Briana uważam za moralnie uzasadnione i rozgrzeszone przez samego tłumacza cyklu, którego (Wy)Zysk i S-ka również nieźle wystawił do wiatru.
W razie problemów z dostępnością książek, służę pomocą :)
To o tym tłumaczu ciekawe, można ciut więcej?
Nie cierpię e-booków. Co to za czytanie jeśli nie ma się papieru w rękach? Nie po to się czyta książki, aby nie odpoczywać od tej całej elektroniki ;)
Pierwszą część na szczęście da się znaleźć w internetowych księgarniach i to za mniej niż 180 zł, choć nie zmienia faktu, że mogłoby być taniej, za jakąś starą książkę, która im tylko zalega na półce w magazynie ;)
Marcin Mortka, czyli gość, który tłumaczył tomy od "HMS Surprise" do "Drugiej strony medalu", przestał współpracować z Zysk i S-ka, bo nie zapłacili mu za ostatni z przetłumaczonych przez niego tomów ("The Letter of Marque"). Tłumaczenie wpłynęło do wydawnictwa przed zeszłorocznymi wakacjami, ale z niewiadomych przyczyn do tej pory książki nie wydano, a według umowy tłumacz dostaje swoją dolę po wydaniu książki. No i tak trwa sytuacja patowa. Niemal 1,5 roku Zysk i S-ka robią sobie jaja.
A to info mam wiarygodne, bo od samego tłumacza we własnej osobie, z którym rozmawiałam na ten temat w marcu na konwencie.
Ja nie mam nic przeciwko e-bookom. Do elektroniki mam pozytywne nastawienie (muszę mieć, pracując w branży technicznej). Liczy się treść, a nie nośnik. A i miejsce w ten sposób oszczędzam. Na pewnym etapie życia zaczął mnie męczyć slalom między kupkami książek w mieszkaniu :)
Pierwsza część jest łatwo dostępna, jak z resztą większość tomów. Swoją kolekcję zdobyłam szperając po antykwariatach: zarówno fizycznie jak i przez Allegro. Są jednak takie tomy, których dostępność jest znikoma, a chodzi tu o: "HMS Surprise", "Zapomnianą Wyspę" i "Wojenne Losy" (jedyna z wydanych, której nie mam). Rzadkością jest też "Dowództwo na Mauritiusie", choć jeśli się trafia, to po niezbyt wygórowanej cenie (20 zł dałam w miejscowym antykwariacie, łącznie ze ściągnięciem mi jej z innego miasta).
@ Aenyeweddien91 a moglbym prosic o podeslanie mi 6 czesci "Wojenne losy" bo przeszukalem cale internety i nigdzie nie moge trafic..? serex@wp. eu niestety nie moge napisac priv i nie mam pojecia czemu.
Proszę nie pisać w imieniu innych kobiet. Mnie, a kobietą jestem, podobał się bardzo. I nie chodzi nawet o bitwy, męską postać Russela Crewa, ale zauroczenie oceanem, wiatrem, żaglami, walką z samym sobą i przyjaźń.
ten film jest dla ludzi ktorzy fascynuja sie temtyka marynistyczna, niezaleznie od plci... w tej materii mamy albo filmy bardzo stare, albo kompletnie odrealnione typu piraci z karaibow ;)
Film jest dla miłośników historii wojen napoleońskich, nie dla fanek "Dumy i uprzedzenia" albo entuzjastów "Piratów z Karaibów".
Oj tam. Ja uwielbiam i "Dumę i uprzedzenie", i "Piratów z Karaibów", co jakoś nie przeszkadza mi w zaczytywaniu się w powieściach O'Briana i pochłanianiu innych tworów o tematyce marynistycznej. Wszystko zależy od nastawienia. Czegoś innego oczekuję od romansu, a czegoś innego od marynistyki. Sympatia do jednego nie neguje możliwości uwielbiania drugiego.
Wiecie co? Takie podejście jest trochę nie w porządku. Ja na przykład nudzę się niemiłosiernie na Jane Austen, mimo, że przeczytałam jej dzieła, które zostały zekranizowane. Osobiście zdecydowanie jestem z tych którzy lubują się w scenach batalistycznych, awanturniczych i tawernianych bijatykach. Czy nie jest to film dla kobiet? Być może, zależy o jakiej kobiecie się myśli. Szczerze powiedziawszy rzadko komentuję tego typu tematy, nie chcę nikogo urażać, ale uważam, że film może być wybitny niezależnie od gatunku i oceny. Przykładów podawać nie będę, szczególnie, że w kategorii filmów marinistycznych widziałam tylko "Piratów z Karaibów", starą "Wyspę skarbów", adaptację Dreamworks, i za dzieciaka ekranicacje Verne'a. Soł... moją skromną opinią. Każdy ocenia według własnej miarki. Proszę, nie generalizować wszystkich bab do jednego worka dumnych, uprzedzonych, rozważnych albo romantycznych. Pozdrawiam.
jak to nie, jak tak! 100% testosteronu bez zbędnych miłosnych uniesień.
ja to kupuję.
tylko - gdzie ci mężczyźni... ;)
Nie widzę uzasadnienia dla tezy wygłoszonej przez ewa089. Historia powszechna pokazuje bowiem, że jeśli nie regularną robotą żeglarską, to kobiety z powodzeniem trudniły się... piractwem. Oczywiście, dotyczyło to państw z dostępem do szerokich mórz a więc Anglii, USA, Kanady, Szwecji. Znane są dzieje XVIII-wiecznych piratek jak Mary Read czy Anne Bonny, aczkolwiek zapewne niekoniecznie polskiemu czytelnikowi.
Za największego jednak pirata (i jednocześnie piratkę) w dziejach uważa się Ching Shih. Zaczynała od prostytucji, jednak u szczytu swojej morskiej kariery dowodziła (pod tzw. "Czerwoną Banderą") flotą ok. 300 dżonek z załogą liczącą przynajmniej 20 tys. ludzi, która z powodzeniem ścierała się nie tylko z chińską flotą cesarską ale i okrętami Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej a nawet portugalską marynarką wojenną.
Jeśli ktoś podnosi w argumentacji kwestię siły fizycznej, to powinien pamiętać, że - to film też dobrze oddaje - w Royal Navy służyły wręcz dzieci, nawet jeszcze nie mężczyźni, i szeregowi marynarze (jeśli akurat był to nieletni oficer) zwracali się do nich per "pan". Postać Lorda Williama Blackeneya silnie mnie zresztą poruszyła bo służba w marynarce niewątpliwie pozbawiła go właściwie przeżytego do końca dzieciństwa.