Peter Weir był moim ulubionym rezyserem w młodości. Jednak Pan i władca rozczarowuje. Ani to film przygodowy, ani psychologiczny. Tragizmu w nim nie ma. Scenariusz jest raczej nieciekawy. Jednak nie jest to film zły. Przede wszystkim z dóch powodów znakomite, momentami mistyczne zdjęcia Boyde'a i bardzo dobre aktorstwo. Szczególnie role drugoplanowe. Szkoda, ze Weir poprowadził film film w kierunku kina przygodowego. Momentami widać możliwości jakie mógłby mieć ten film, gdyby Weir pogłębił sylwetki bohaterów i był bardziej konsekwentny. A tak film wyszedł film dośc przeciętny. Najlepsze w tym filmie jest to że film nie jest ucukrowany w stylu Hollywood jak np. Piraci z karaibów. To jego największa zaleta. Ocena 6/10
co Ty tam wiesz
Poczytaj kasiazki O'Briana to zobaczysz,ze to powiesci przygodowe,a nie dramaty czy dziela psychologiczne,ech
Weir mógłby...
Owszem to sa przygodowe powieści... Tylko po co Weir brał się za powieśc przygodową... ? Momentami widać ze mógłby zamienić ten materiał w głębszy film, ale brak u reżysera konsekwecji.
Czasami z kiepskiej książki mozna zrobić świetny film...
Chyba nie chcesz powiedzieć że książki O'Briana są kiepskie?
Tak się składa że przeczytałam ksiązki oraz oglądałam film. To są dwa zupełnie inne porządki wszechświata. I obydwa doskonałe w swojej kategorii.
Zabawne jest to, że niektórzy narzekają tu że film jest nudny i za mało w nim przygody, a inni utyskują na brak głębi. :D Get a life. Film wg mnie jest wspaniały.
Zawsze staram się podkreślić że to jak najbardziej subiektywna ocena, więc jeszcze raz powtórzę: WEDŁUG MNIE FILM JEST WSPANIAŁY.
Yep....teraz czuję się znacznie lepiej...:))))
A czy każdy wielki reżyser, w tym Peter Weir, musi za każdym razem realizować poważny dramat z pretensjami filozoficznymi czy psychologicznymi??
Ja uważam "Master and Commander" za świetne, batalistyczne kino, które wskrzesza dawno niewidziany gatunek morskiego kina wielkiej przygody, jakie dominowało w Hollywood za dawnych lat jego świetności. Najwidoczniej jest to propozycja dla tych widzów, którzy kochają takie staroświeckie, ale jakże zajmujące historie. Innych film nudzi, bo oczekują od Weira ciągłych dywagacji na tematy poważniejse, dotyczące egzystencjalizmu ludzkiego. A trzeba wiedzieć, że nawet Bergman robił komedie w swoim czasie a mimo to pozostał twórcą wybitnym.
Nie samym chlebem człowiek żyje, panie Fidelio;)