...to przekroczyło moje dość śmiałe oczekiwania. Dobrej woli starczyło na pół godziny śmiania się. Potem była już tylko męka.
Przygodę z "klasykiem" rozpocząłem w towarzystwie kilku osób. Po 20 minutach nikogo już nie było.
Jeden z dezerterów stwierdził tylko, że ma nadzieję, iż Bóg zniszczy wszystkie kopie tego gniota, gdy przyjdzie odnowić Ziemię. Trudno tej nadziei nie podzielać.
W zasadzie, to warto się skusić tylko dla jednego motywu: "Człowiek, który umarł za miskę zupy". Już za pierwszym razem jest to zabawne, a że powtarza się aż 4 razy, to faktycznie można paść ze śmiechu. Ale jest to śmiech niezdrowy, podszyty wstydem za rodzaj ludzki.
I założę się, że statyści nie dostali nawet złamanej kopiejki za swój wkład. Że wykrzywiali te swoje paskudne gęby i biegali w kółko w "czynie społecznym".
Reasumując: to się nie zdarzyło.