ta ekranizacja bardzo mnie zawiodła. W Poirocie(David Suchet) bardziej dbają o zgodność z książką, natomiast Panny Marple nie da się oglądać. Rozumiem, że nie wszystkie postaci da się przenieść na ekran, ale dodawanie zupełnie nowych wątków jest bez sensu. Książki A. Christie są świetne, mają niezwykły urok i klimat- filmy niestety nie....
Też czytam A. Christie-książka zawsze ma inny klimat niż film.Więcej w niej tajemniczości,dreszczyku,napięcia.Ale film całkiem fajnie się ogląda:)
Zgadzam się z oceną filmu, ale z bólem serca stwierdzam, że to nie jest jeszcze szczyt możliwości twórców. W "Dlaczego nie Evans?" scenarzyści totalnie popłynęli. Groteska.
Pocieszeniem może być "Zwierciadło pęka w odłamków stos" (2010) - całkiem niezłe.
Po obejrzeniu całego filmu stwierdzam, że mnie również denerwują te zmiany (po co ulepszać Mistrza?). Już "Nemesis' było irytujące.
Ale dwie rzeczy mi się podobają w tej wersji - suknie i nasłonecznienie. Ale zdaję sobie sprawę, że w wersji z Joan Hickson te ciągłe mgły były potrzebne i oddawały klimat Anglii.
Przymykają oko na zmiany, szczególnie gdy zamiast Poirota pojawia się Jane, lubię wersje z Julią McKenzie i Margaret Rutherford.
Ja też się w końcu przekonałam do Jullie McKenzie (bo, głupio mówić, ale do ciotki jest bardzo podobna). Coś tam z Margaret Rutherford kiedyś oglądałam (pamiętam,, że okno było...), ale teraz na youtube to tylko trailery są z tej starej wersji. Szukam.
Czy ja wiem czy w Poirocie tak dbają o zgodność. W Słoniach pojawił się wątek wzięty znikąd, a przynajmniej ja go nie kojarzę, a powieść czytałem niedawno. I to wątek bardzo istotny i czasowo i treściowo.
W Poirocie spaprali Wielką czwórkę, Trzecią lokatorkę, Karty na stół, 12 prac i kilka innych.