Zwykle tłumacze (dystrybutorzy) wychodzą z siebie, zaby tylko wymyślić tytuł nawiązujący do jakiegoś innego znanego tytułu lub frazy (patrz choćby "Nóż w nocnej ciszy") i wychodzi to zwykle idiotycznie i od czapy. A teraz, kiedy oryginalny tytuł ewidentnie nawiązuje do "Mr Smith jedzie do Waszyngtonu", mamy "Paryż pani Harris". Żałosne, ale nie ma się co dziwić, wiedząc, że za wiele tytułów odpowiadają "spece" z Filmweba...