Hej.

Właśnie jestem po seansie Paul'a, w połowie przypomniał mi się film "Ed", który swego czasu był sensacją, a gdzie tylko można było, ogłaszany był jako "rewolucyjny", że czegoś takiego jeszcze nie było... Nieprzypadkowo wspomniał mi się ten film podczas oglądania "Paul" - dlaczego? Bo właśnie czegoś takiego spodziewałem się po Ed'zie, cały film był na równym, świetnym poziomie, nie to co Ed - kilka gagów, w zasadzie pokazanych w Trailerach, a całość pozostawiała niesamowity niedosyt.

Przy oglądaniu Paula błagałem tylko żeby na końcu nasz zielony kolega nie umarł w poświęceniu czy coś, i to też trzymało w napięciu.

Wspominam o Ed'zie ponieważ produkcje są do siebie trochę podobne - mamy postać która w ogóle nie powinna istnieć (przynajmniej na ziemi ;) ), porwania, pościg, strzelaniny itd. Z tą różnica, że o Paul'u dowiedziałem się z Top Gear, a o Ed'zie trąbiły wszystkie możliwe media. Jak widać po raz kolejny sprawdza się to, że nie kasa, a scenariusz i realizacja są kluczem do świetnego filmu.