Logo Full Moon na początku filmu i już wiadomo czego można się spodziewać. Oczywiście nie jest to zarzut, bo lubię stare, tandetne horrory, ale tutaj mamy cholerną nudę, dłużyzny i często bezsensowne zachowania bohaterów. 2/3 filmu to siedzenie na tyłku w kościele i przepychanki między ekipą "złych" i ekipą "dobrych". Raz jedni drugim wytrącają broń z ręki i ich terroryzują, raz drudzy robią to samo. I tak w kółko. W międzyczasie ktoś się pobije, kogoś zaatakuje stworek, ktoś zostanie zastrzelony. Gumowe potwory wyglądają nawet fajnie, niestety nie ma zbyt wielu należycie krwawych scen i w zasadzie nie musiałoby być, gdyby został zachowany odpowiedni klimat. Tutaj go nie ma. Dobrze że chociaż można popatrzeć na Ashley Laurence w obcisłym stroju bo inaczej film byłby nie do zniesienia.