PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=810172}
7,5 217
ocen
7,5 10 1 217

Pearl Jam: Let's Play Two
powrót do forum filmu Pearl Jam: Let's Play Two

W dniach 20 i 22 sierpnia 2016 roku grupa Pearl Jam zagrała dwa koncerty na chicagowskim stadionie Wrigley Field. Nie były to zwykłe występy - zespół dał nimi wyraz sympatii dla drużyny bejsbolowej Chicago Cubs, która w trwającym właśnie sezonie szła po swoje pierwsze mistrzostwo amerykańskiej ligi od roku 1908 (od tamtego czasu mijało wówczas 108 lat, co stanowiło niechlubny rekord ligi). A dlaczego akurat Pearl Jam zagrał w Chicago? Wokalista Pearl Jam, Eddie Vedder, pochodzi z przedmieść Chicago i jeszcze jako dzieciak miał okazję oglądać mecze "Niedźwiadków" właśnie na legendarnym stadionie Wrigley Field.
Tytuł filmu Danny'ego Clincha - "Let's Play Two" - pochodzi od powiedzonka Ernie'ego Banksa, gracza Chicago Cubs, legendy klubu, który będąc w dobrym humorze zwykł mawiać: "zagrajmy dwa razy!". Jak już wspominałem, okazja do zagrania dwóch koncertów była wyjątkowa, w związku z tym film nie jest linearnym zapisem koncertu, a przeplatanką wyboru utworów zagranych podczas tych dwóch wieczorów oraz przeróżnych ujęć zakulisowych (z których najbardziej chyba zapada w pamięć spontaniczny występ zespołu na dachu pewnego chicagowskiego budynku). Dramaturgia muzyczna bardzo naturalnie współgra tutaj z tą sportową - zwłaszcza, że reżyser doprowadził tę historię do samego końca, a więc aż po niezwykle zacięty finał rozgrywek bejsbolowych, w których Cubsi zmierzyli się z drużyną Cleveland Indians. I o ile osobiście nie jestem fanem filmów koncertowych, w których utwory są przerywane np. ujęciami zza scen, o tyle w przypadku "Let's Play Two" wcale mi to nie przeszkadza. Ten film to przecież nie tylko zapis koncertu rockowego, ale też - i może przede wszystkim - poruszająca opowieść o ludziach, którzy przez lata wyczekiwań oraz niepowodzeń odnaleźli wreszcie swój jakże upragniony moment. Taki moment z kategorii tych, dla których warto żyć. Nie jestem fanem bejsbolu, ale mój Boże, jakaż to musi być fantastyczna pamiątka dla fanów Cubsów. Wzruszam się od samego pisania o tym...
P.S.: W całej tej słodyczy jest jednakowoż łyżka dziegciu. Otóż podczas, gdy muzycy Pearl Jam grają na scenie kultowy utwór "Black", a Mike McCready zatraca się w swojej natchnionej gitarowej solówce, następuje wyciszenie i przejście do zakulisowej sceny - a więc ciachnięto absolutnie magiczną chwilę! Zbrodnia. Na szczęście w dodatkach na płycie DVD mamy już "Black" wykonane w całości, aż do ostatniego dźwięku. No, jakoś się pan zrehabilitowałeś, panie Clinch...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones