Nie wystarczy powiedzieć, że ten film jest genialny. Nie wystarczy powiedzieć, że jest arcydziełem. Należy rzec: ten film jest GENIALNYM ARCYDZIEŁEM!!! (koniecznie dużymi literami + wykrzykniki). Ale czy jakakolwiek, nawet najśmielsza ekspresja jest w stanie oddać WIELKOŚĆ tego filmu? Otóż nie! Przyznam osobiście, że w czasie oglądania dostałem 10 orgazmów z zachwytu i 22 razy spadłem z krzesła. Ale czy takie stwierdzenie wystarczy, żeby oddać WIELKOŚĆ tego filmu? Otóż nie! Dodam zatem, że mój najlepszy przyjaciel (notabene wykładowca filmoznawstwa) nie spadł z krzesła ani razu, a wręcz przeciwnie, wpadł w stan katatonii, gdyż obraz absolutnie go poraził (wyżej wspomniany wciąż dostaje nagłych ataków iluminacji na samo wspomnienie nazwiska Bergmana). Ale czy te argumenty są wystarczające, żeby oddać WIELKOŚĆ tego filmu? Otóż nie! Pozostaje nam zatem krzyczeć "GENIALNE ARCYDZIEŁO!!!"
Gratuluje. Wyprodukowałeś kolorową, bezsmakową watę, na widok której pojawił się uśmiech na mojej twarzy.
a we mnie wywołuje to litość. Mówienie o orgazmach i spadaniu z krzesła jest obrazą intelektualną dla wyrafinowania kina Bergmana. Orgazmów spadając z kzresła to możesz dostać oglądając Nagi Instynkt.
P.S wykładowca filmografii ze stażem nie znający Bergmana?
a mnie się po prostu wydaje że autor w ten obrazowy sposób próbuje opisać nieopisany zachwyt, który ogarnia go na myśl o tym arcydziele i oddaje hołd wielkiemu Mistrzowi...nie ma sensu go więc za to atakować; lepiej w milczeniu oddać pokłon Bergmanowi....:)
tak się składa, że studiowałam filmoznawstwo i po prostu niemozliwym jest, aby jakikolwiek wykładowca nie widział ważniejszych filmów Bergmana. to jest zbyt wazny rezyser (i film), aby ktos "z branzy" miał go nie znać. także wpadłeś tą wypowiedzią o najlepszym przyjacielu na całej linii. ok, bawisz się, i to dobrze jak widzę, ale przynajmniej baw się z sensem. PS. zapytaj swojego przyjaciela czy zabawa ma z założenia miec sens. skoro studiował filmoznawstwo, to na pewno czytał teksty eliadego. :)
Film niewątpliwie wyjątkowy, ma to "coś", świetna, wciągająca gra psychologiczna. Niestety z czasem przekracza pewną granicę. Staje się zbyt fantastyczny i nieintuicyjny, widz się gubi. Lubię, gdy filmy zmuszają do refleksji i trzeba przy nich pogłówkować jednak wszystko powinno być dawkowane z umiarem i łączyć się w logiczną, spójną całość, co nie do końca zostało w tej produkcji spełnione. Oczywiście było to celowe, widać Bergman po prostu robi dokładnie takie filmy, jakie chce i na nikogo się nie ogląda.
to już bardzo współczesna wypowiedź, nie w stylu Bergmana, a raczej człowieka który jak na współczesne czasy musi zaszokować w prymitywny sposób. Nie pisze się o orgazmach....