Strasznie sie rozczarowalem tym filmem spodziewalem sie ze bedzie taki sam jak wszystkjie czesci
"dolarowej trylogi" lub nawet lepszy w koncu Sergio robi porzadne weesterny a tu takie cos ze jakos po
15 minutach filmu mi zupełnie nie podszedl bardzo mnie przynudził choc jakos wytrzymałem ten
zmulony poczatek majac nadzieje ze sie rozkreci dalej ale nadal mnie nie interesował byc moze
wlasnie przez ten nudny poczatek odechcialo mi sie go oglodac .
Nie dalem zadnej oceny bo wg mnie to nie wypada dawac 1 filmowi który nakrecił Leone to tak z
szacunku do jego wczesniejszych dzieł ,jakby nie rezyser pewnie dałbym 1 ewentualnie 2 za role
Henry Fondy który zagrał rewelacyjnie ale to taki malutki pozytyw
Zgodzić się nie mogę. Lecz na wstępie zapytam, co takiego Ci się podobało w dolarowej trylogii skoro tutaj nic? Bo dawanie 1 za to, że wynudził to chyba jednak zbyt surowa ocena, biorąc pod uwagę fakt, że wszystkie westerny sa tak samo zbudowane, stylowo sfotografowane itd.
Dla mnie esencja stylu (zdjęcia, muzyka, bohaterowie) pana Leone. Piękne zwieńczenie i absolutny klasyk.
Jedyne co mi się średnio podobało to wątek z koleją, ale przecież to integralna część historii ameryki więc niby z tym nie powinno być problemu. Plus Cardinale, za którą nie specjalnie przepadam i brak Eastwooda ;)
Dla mnie osobiscie z dolarowej trylogi podobały sie "Za kilka dolarów"
wiecej i "Dobry zły ,brzydki" natomiast "za garsc dolarów" tez podszedl do
gustu ale nie az tak bardzo jak kolejne czesci w mojej skromnej ocenie 2 i
3 czesc )to arcymistrzostwo w "westernowskiej" kinematografii nie ma
lepszych filmow !!(no jedynie Rio Bravo sie jeszcze z nimi równa )Od samego
pozcatku trzymaja w napieciu nie ma zadnych scen które przynudzaja
,najbardziej podobały mi sie fabuła i wątki z Clintem Eastwoodem (miazdzy
swoja grą) który rywalizowal z Lee Van Cleef (rewelacyjnie zagrał postac
Złego w Dobrym ,złym i brzydkim ...)a co do Pewnego razu na Dzikim
Zachodzie jakbym oglodal uwazniej to moze bym zauwazył wiecej plusów a nie
tylko gre Henry Fondy -pewnie nadejdzie jeszcze taki dzien ze jeszcze raz
obejrze
A mnie właśnie pierwsze 15-20 minut chyba najbardziej zapadnie w pamięć, nie tylko w odniesieniu do tego filmu, ale może i kinematografii (czy chociaż westernów) w ogóle. To majstersztyk od strony technicznej, i swoista definicja powiedzenia "cisza przed burzą", świetny klimat.
To najpiękniejszy western, jaki kiedykolwiek oglądałem. Genialny Henry Fonda, genialny Charles Bronson, genialna muzyka Ennio Morricone.
tez rozczarowałem się tym filmem - jestem świeżo po i muszę przyznac że mnie wynudził, momentami irytował przez dziwaczne przeskoki w fabule; wybicie ludzi Mortona w jego pociągu, kto to zrobił i kiedy? (cheyenne?), moment gdy cheyenne przyjeżdża ranny do harmonijki (kiedy morton go postrzelił?) itp. Ale zdobył u mnie sporego plusa za zdjęcia i wyreżyserowanie niektórych scen - oczywiście chodzi o scenę początkową, ale również (dlaczego nikt inny o niej nie mówi?) scena w barze z 'harmonijką, gdy poznajemy cheyennego -absolutny majstersztyk!. Na plus idzie również genialna gra H. Fondy.
W ogólnym rozrachunku 6/10
no wlasnie mi tez brakowalo paru scen:) ale wlasnie sprawdzilem i rzeczywiscie oryginalna wersja jest 10 minut dluzsza od tej ktora ogladalem:/ nie 165 tyko 175 minut
Jestem po wersji trwającej 155 minut - przesada. Dobrze, że dokopałam się do tego tematu, bo już zaczynałam się martwić, że przeoczyłam pewien ważny fakt.
Świetne dialogi między innymi świadczą o wartości filmu, ale nic nie pobije wg mnie sceny pojedynku Franka i Harmonijki - muzyka jej towarzysząca jest niesamowita!
ja się z toba zgadzam, dla mnie tez nudny. są o wiele lepsze westerny. ale dawać 1 to przesada, ode mnie mocne 6
Mi film za pierwszym razem też nie podszedł Adamos_2 (tzn. film mi się podobał i nie byłem tak surowy jak ty, ale też uważałem go za najsłabszy Leone). Nie wiem, może to ze względu na brak Eastwooda, do którego przyzwyczaiła mnie dolarowa trylogia. Ale to nieważne, bo widziałem go później kolejne 2 razy i wydaje mi się coraz lepszy. Obecnie jest jednym z nielicznych filmów, które oceniam na 10 i umieszczam go w czołówce moich ulubionych filmów.
UWIELBIAM TEN FILM!!! To był pierwszy film, pod wpływem którego kupiłem CD z muzykę skomponowaną do filmu. W latach 90 pojawiła się nawet gra komputerowa, która odnosiła się do filmów Leone, zatytułowana 'Outlaws' z muzyką wzorowaną na kompozycjach Ennio Morricone.
W każdym razie podziwiam tych, którzy potrafią na Filmwebie napisać całe wypracowanie na temat filmów, które lubię lub nie lubią. Niestety nie bardzo mam do tego zacięcie, dlatego ograniczę się do samej oceny 10/10.
Niestety, nie podzielam tej opinii.
Z tych 2 i pół godziny można było spokojnie skręcić 80-minutówkę. Rozwlekłe wydłużone sceny, które występowały tu i ówdzie w dolarowej trylogii, tu sięgnęły ekstremy. Klasyczne ujęcia oczu nie robią wrażenia. Akcja muląca, nawet nie wspomnę o początku, bo tyle razy już to wałkowano. Jakby wszystkie sceny podkęcić z trzykrotną szybkością,z pewnością by zyskał, a tak...
Ogólnie podobne odczucia nie jest fanem westernów ale ostatnio ostro mnie wzięło na nie i w większości brałem te z Clintem wiedząc że z nim filmy nie mogą być beznadziejne i tak było.Jednak ze względu na wysoką średnią (sugerowałem się tutaj oceną na IMDb) postanowiłem sięgnąć po film w którym na pewno nie ujrzę Clinta Eastwooda no i.......ogromny niesmak,wiele przedłużanych niepotrzebnie wręcz bez sensu scen,dialogi no po prostu katastrofalne nie wiem jak można tworzyć film 3 godziny w którym dialogów jest jak kot co ja mówię myszka napłakała. Zero charakterystycznych postaci jedynie mnie kupił Jason Robards który jako jedyny miał coś czasem ciekawego do powiedzenia! Do tego po filmie dowiedziałem się że to ten sam reżyser co stworzył dolarową trylogie której klimat kupił nie jednego widza dlatego tym trudniej było i jest mi zrozumieć czemu tutaj nie podtrawił twórca takich filmów stworzyć charakterystycznego mocnego dusznego klimatu z wyjątkowymi postaciami :/.Ode mnie cienkie 5/10.Pozdrawiam
Tamta trylogia Leone z Eastwoodem to takie tylko powieści łotrzykowskie i bez porównania do "Pewnego razu..." Tylko trzeba się nastawić na inny Film i nie być wiercipiętkiem wypatrującym tylko typowej westernowej strzelaniny. Moja ocena 10/10.
Drogi Kolego Adamosie
Tak sobie myślę. Nie chcesz dawać ,,1"...? To może ja dam. Ja zawsze daję ,,1". Jestem z tego znany. Jestem w tym dobry.
Mogę to zrobić za Ciebie.
Co Ty na to?
pozdrawiam
Cień