Sergio Leone chciał, aby w niewielkie role trzech rewolwerowców, czekających na Harmonijkę na stacji kolejowej, wcieliły się gwiazdy filmu "Dobry, zły, brzydki", czyli Clint Eastwood, Lee Van Cleef oraz Eli Wallach. Jednak Eastwood odmówił i reżyser zrezygnował z tego pomysłu.
jak myślicie, dobrzy by było zobaczyć tą trójcę? Mnie by się podobało nawet. Szkoda, że Eastwood odmówił...
Może nie chciał zagrać tylko roli epizodycznej. Miał pewnie większe ambicje zwłaszcza po trylogii "dolarowej".
w przybliżeniu 10 minutowa scena aż tyle od niego wymagała?? niestety ale prawdopoodbnie zawzyżyło tutaj ego aktora, nic więcej...
A powiedz mi jaki szanujący się aktor chciałby zagrać epizod w którym na dodatek ginie z rąk jakiegoś ciula :/?!Znając te osobistości z filmów to ja bym raczej był zniesmaczony a scenkę tą po prostu bym wyśmiał.Moim zdaniem całkowicie debilny pomysł przecież każdemu widzowi ci aktorzy by się kojarzyli z dolarową trylogią by potem jakiś koleś który tworzył tamtą trylogie uśmiercił ich w jakimś przeciętnym westernie z mało charakterystycznym głównym bohaterem,przepraszam jeśli kogoś uraziłem ale to na prawdę był pomysł zaskakująco debilnie nie do pomyślenia :/.Takie jest moje zdanie :P
Faktycznie szkoda, że wspomniani gwiazdorzy nie widzieli się w drugim szeregu. Leone miał wspaniałe wyczucie i pomysł był świetny ale i bez tego film jest arcydziełem w swoim gatunku.
Taka scena wg mnie zburzyła by legende niepokonanego bezimiennego z dolarowej trylogii wiec akurat dobrze, ze do niej nie doszlo
tzn, na pewno dziwnie by to wyglądało, żeby ginęły takie postacie(!), fakt ale z drugiej strony nie grali by tych samych postaci więc można by to wtedy potraktować jako ciekawostkę: konfrontacja TEJ trójki z równie dobrym Harmonijką. Mogły by to też być takie symboliczne przekazanie pałeczki
Cóż mogę dodać? Mam swoje lata i zarówno Elam, jak Strode, którzy zrobili tę rewelacyjną czołówkę (dziś teaser?) grali wtedy w wielu podobnych produkcjach właśnie takie charaktery. Więc dla mnie ich obecność od razu źle wróżyła temu, który się z nimi na tę "ustawkę" wybrał. I to jeszcze nie mając konia :-). A te minuty początkowe, które mogę w kółko oglądać, to po wielu latach ujrzałem jako jedną z częściej oglądanych sekwencji filmowych na YT. I to właśnie dlatego, że się "nic nie dzieje".
PS. Nie zauważyłem napisu, tak dziś częstego o losie zwierząt - statystów; co też się stało później z muchą, gwiazdą tej sceny ?
Umarła na cukrzycę, bo żeby bandziorowi po zakazanej gębie tak natrętnie spacerowała, posmarowali gościa miodem (fakt!). Aż dziw, że rój os nie nadleciał... :-)