Jak wyżej mocno odstaje od dolarowej trylogii konstrukcja fabuły raczej średnia z muzyki nie pamiętam nic nawet sam motyw na harmonijce gdzieś mi ulećiał , jeśli chodzi o krracje aktorskie to powiecmy sobie carls bronson to nie Clint Eastwood ale reszta aktorów tez nie ma ani haryzmy postaci z dolarowej trylogii ,film wygląda ładnie ma kilka momentów., samo to ze podchodziłem do niego 3 razy do trzech razy sztuka podobno coś znaczy zasadnicza różnica między dawno temu na dzikim zachodzie a Np za garsc dolarow jest taka ze w tym pierwszym poprostu pomysł był słaby ręcznie oczywiście subiektywna jak to w gustach bywa.