Prosty, (tani), a zarazem wciągający, szkoda, że tylko do max 3/4 filmu. Koniec przewidywalny (trochę nawet śmieszny) i bez niespodzianek. Choć za Ryanem Phillippe nie przepadam, powiedzmy, że dał radę. Ale w sumie to ja nie o tym. Wydaje mi się, że to kolejny film z cyklu: terror, strach i super rząd. Terroryści i superbohaterowie. Obejrzeć można, ale nie zamykajmy się w klatce..
A według mnie warto po film sięgnąć chociażby po to, aby zobaczyć końcówkę. Szczerze mówiąc mnie zaskoczyła, bo mimo wszystko nie spodziewałam się takiego odbrązowienia własnych służb specjalnych przez Amerykanów (chociaż wiem, że to teraz modne w Stanach taka otwarta krytyka władz).