Czy zwróciliście uwagę, że przez większość filmu nasze współczucie jest po stronie więźnia, ale w miarę jak się dowiadujemy faktów, to tracimy tę sympatię, a na końcu to już zupełnie usprawiedliwiam CIA.
Nam - zwykłym szaraczkom - się w głowach nie mieści, że tacy terroryści (młodzi, z dobrych domów, ustawieni) z nudów bawią się w zbawianie świata, ani jakimi metodami się z nimi walczy.
Mnie ten film się podobał i jednocześnie dał do myślenia. Może trochę za brutalny, ale to świat jest taki.