Myślałam, że będzie gorszy a jednak to całkiem niezły film. Na szczęście nie chodzi w nim tylko o pokazanie mocno erotycznych scen, uff, a bałam się że tak będzie. A jednak film ma głębszy sens. Facet mający za sobą ciężkie dzieciństwo, boi się czułości, boi się dotyku, nie daje sobie prawa do dobrych uczuć. No i każe kobiety za te wszystkie swoje nieszczęśliwe przeżycia. Przyznam, że ciężko się oglądało, do tego stopnia, że gdy nie zdążyłam obejrzeć do końca jednego dnia to z niechęcią myślałam , że muszę wytrzymać jeszcze te 15 końcowych minut dnia następnego. Wytrzymałam, ale jakoś wyjątkowo przygnębiające było dla mnie to wszystko. Film chwilami kojarzył mi się ze ,,Zmierzchem" (już ktoś to zauważył także) ale raczej na początku. Cała reszta przypominała ,,Dziewięć i pół tygodnia", podobny sens, podobny klimat tyle, że cięższy. Przed obejrzeniem filmu planowałam, że póżniej przeczytam książkę, jednak zmieniłam zdanie, nie chcę się więcej dołować i psuć sobie nastroju. Ogólnie jest na prawdę niezły, gra aktorska też ok, jednak takie filmy nie dla mnie. Taki typ faceta jak Grey to brrrr, nie znoszę, dupek do kwadratu, duży dzieciak, egoistyczny i prymitywny uczuciowo. Na szczęście Jamie Dornan trochę mało przekonujący był dla mnie w swojej roli, miałam wrażenie że sam nieciekawie się czuje jako sadysta. I dobrze bo bym chłopaka znielubiła do końca życia.