Może ktoś się wypowie, kto pokładał nadzieje w tym filmie.
Przeczytałam książki 3 razy i jestem w stu procentach fanką postaci Steel i Greya. To prawda, że książka jest tanim romansem z tanim pornosem. Ale czy nie po to sięgamy po takie książki?
Poszłam na film, nie z nadzieją, że dostanie Oscara, ale na coś w stylu... Trzy metry nad niebem, czyli niesamowitym romansem, który tyle dziewczyn kocha i tyle uważa za kicz. Czekałam na coś adekwatnego do książki, a tu... PANIE UCHOWAJ! Po 10 minut pomyślałam: hahaha pewnie to jakiś żarcik i zaraz puszczą oryginał. Otóż nie! Z każdą sceną kompromitowali się wszyscy coraz bardziej. Aktorzy, reżyserka, scenarzyści i cała ekipa filmowa. Mówię szczerze, dawno się tak nie uśmiałam w kinie. Wszystko było parodią. Dialogi, gesty, ujęcia kamer. JEDEN WIELKI ŻART
Dokładnie. Książka to dno tak samo jak film. Dałam dwa tylko dlatego że to także czyjaś praca (operatorzy, aktorzy, reżyser).