PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=655761}

Pięćdziesiąt twarzy Greya

Fifty Shades of Grey
4,5 191 262
oceny
4,5 10 1 191262
2,8 30
ocen krytyków
Pięćdziesiąt twarzy Greya
powrót do forum filmu Pięćdziesiąt twarzy Greya

Z góry przepraszam za poniższy tekst. Jest on głównie wynikiem późno-wczesnej godziny, bo patrząc na zegarek widzę 3.34. Drugi powód to fakt, że obudziłem się i poczułem chęć do napisania.
Więc piszę…
Źródłem, swoistą podstawą jest film pod tytułem Pięćdziesiąt twarzy Greya, i Biblia.
Ah, jakże wielu z nas chciało by być Panami! Mam wrażenie, że człowiek od zarania dziejów ma tendencję do wywyższania się względem innych.
Czyż Słowo Boga nie naucza nas, że Jezus Chrystus jest Panem?
Jan 13, 13 mówi: Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim.
Rzymian 10, 9 mówi: Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz.
Filipian 2, 11 mówi: I aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca.
Nie mamy obowiązku w to wierzyć. Nie mamy obowiązku być na służbie u Pana Jezusa Chrystusa. Ale tak naucza biblia. Tylko cytuje wersety.
Gdy kończąca powoli studia dziewczyna pierwszy raz wkracza do gabinetu Greya jest wyraźnie onieśmielona, patrząc na nią mam wrażenie, że serce ma w gardle, bo spotkanie dla niej młodego bilionera jest nie lada przeżyciem. Z drżącym sercem siada przed mężczyzną, by przeprowadzić z nim krótki wywiad. Ale ja nie widzę w niej tej niewinnej, bezbronnej. Sposób w jaki zaczyna flirtować, i to z powodzeniem, mówi mi, że ona nie jest zwykłą, typową dziewczyną, jakich jest pełno na tym świecie. Widzę, w niej kobietę która wie czego chce, i nie boi się tego wziąć. Kobietę wyjątkową…
Grey z kolei jest władczym, pewnym siebie mężczyzną, który mimo młodego wieku, bo jest przed 30 rokiem życia, przywykł już, do wydawania poleceń podwładnym. Przynajmniej takie są pozory. Gdy spoglądam na niego w tej pierwszej scenie, gdy siada za biurkiem w swoim ogromnym gabinecie, widzę kogoś zupełnie innego. Widzę kogoś kto bacznie obserwuje szukając ofiary. I tak też patrzy na młodą Anę. Nie trzeba długo czekać, by zobaczyć, że dopatruje się w niej kogoś bardzo mu pasującego. Zrywa się ze swojego fotela, i zaczyna krążyć wokół niej. Niby pewny siebie, opanowany, sprawujący kontrolę w rozmowie… a w środku? Już w tej pierwszej scenie widzę stojącego przede mną szatana, pełnego swoich niepohamowanych rządz, których nigdy nie może zaspokoić.
Gdy patrzę na Greya stojącego nad dziewczyną przypominają mi się te wersety z biblii:
1 list Piotra 5, 8 mówi: Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć.
I zaraz te słowa Jezusa, Jan 10, 10: Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały.
I w zasadzie reszta filmu jest już dla mnie przejrzysta. Już widzę co będzie, już wiem jak zwodziciel będzie niszczył, nie tylko dziewczynę, ale przede wszystkim mężczyznę.
Gdy akcja filmu posuwa się do przodu, jest mi smutno, widząc miotanego wewnętrznym bólem, którego sam nie umie zrozumieć, ani uleczyć, głównego bohatera. Krok za krokiem próbuje wprowadzić dziewczynę w swój świat, który przed wszystkimi ukrywa. Musi sprawiać pozory silnego, pewnego siebie, a w środku po prostu cierpi, przez uraz z przeszłości, o którym nie umie wprost opowiedzieć nikomu. Cierpiąc sprawia, aby inni cierpieli. Niszcząc siebie, niszczy innych.
Nie widzi, że największym jego wrogiem jest szatan, który go po prostu pochłonął.
Ponieważ musi zachować twarz przed wszystkimi, sugeruje młodej Anie podpisanie kontraktu poufności. Jakże dziwny pomysł. Umowa określająca niemal każdy punkt znajomości obydwojga. On chce być panem! A ona ma być niewolnicą…
Gdy widzę tę scenę, gdy przychodzi do niej wręczając plik papierów, staje mi przed oczami inna umowa. Widzę książkę z tytułem: Pismo Święte. I jak Grey, który chce umów, tak widzę Pana Jezusa Chrystusa, który napisał umowę własną krwią. O ile bilioner ulega dziewczynie, i negocjuje poszczególne punkty umowy, tak prawdziwy Pan Jezus Chrystus nic nie zmieni w swojej umowie. Ludzie, którzy tłumaczyli tę książkę owszem. Zdarzyło im się pozmieniać, ale On nic nie zmieni.
I o ile umowa Greya tak naprawdę bazuje na spełnianiu jego zachcianek, które tak naprawdę wprowadzane w czyn niszczą jego samego i młodą Anę, tak umowa Pana Jezusa Chrystusa jest tylko po to, abyśmy mieli życie, i abyśmy obfitowali. Tak powiedział w wersecie, który wyżej już wpisałem.
Kto jest tutaj panem? Młody Grey wprowadza swoje zasady, które też gdy są łamane przez Anę, mają się spotkać z karą. Czy skoro Pan Jezus Chrystus wprowadził swoje zasady, to czy nie spotyka nas kara za ich łamanie?
Największą karą dla każdego człowieka, jako konsekwencją łamania zasad Boga, jest nieszczęście danego człowieka. Jeśli kiedykolwiek ktoś obraził się na Boga, bo spotkało go coś złego, a przecież prosił o pomoc, i nie nadeszła, to kogo to jest wina? Kto tu jest tym który niszczy? Bóg czy szatan?
Czy Pan Jezus Chrystus kłamał? Czy może ludzie po prostu nie chcą być posłuszni Jego woli? Czyż nieposłuszeństwo Bogu nie oznacza wchodzenie w posłuszeństwo szatanowi?
Można wierzyć, można nie wierzyć.

ocenił(a) film na 5
KrzysztofKarwowski

W dupie ci się nie poprzewracało? Jeszcze religię do tego filmu mieszać? Z dystansem podejść do tego bo to tylko film.

ocenił(a) film na 2
KrzysztofKarwowski

ja pier dole...

użytkownik usunięty
KrzysztofKarwowski

Wygląda na to, że film zrobił na Tobie ogromne wrażenie (takie spostrzeżenia, porównania, interpretacje...). A to przecież gniot jest.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones