Ksiazke przeczytalam przypadkiem; jako, ze przebywam obecnie za granica mam kiepski dostep do rodzimej literatury, a ze kolezanka akurat miala na stanie, to jakos przebrnelam, bo przez tydzien mialam awarie internetu :)
Szczerze mowiac, gdy jako nastolatka dorwalam w biblioteczce rodzicow ''Emmanuelle'', a nastepnie odkrylam ow klasyk na jednej z VHS, to bardziej sie fascynowalam, lecz jako ze ksiazka swieci triumfy na listach bestsellerow ostatnich lat, to poznac wypada. Nawet da sie wciagnac, ot, romansidlo jakich wiele (opisy dewiacyjnego seksu po prostu pomijalam, dwa pierwsze wystarczyly, potem nie bylo nic nowego), a film jest w sumie bladym odbiciem sredniej powiesci. Dobrze zekranizowanym, to prawda, lecz ani dobor aktorow, ani ich gra mnie nie przekonuja.

Jamie Dornan w niektorych scenach wyglada jak Neil Patrick Harris, a w innych jak Jude Law, ale w zasadzie jest podobny do nikogo, gra jak robot i na mnie jego wyglad (ktory jest kluczowy dla fabuly) wrazenia nie robi.
Lepiej Dakota Johnson, mysle ze znakomicie pasuje do roli Anastacii, ale pozostala czesc obsady - porazka.

Kiepska ekranizacja sredniej powiesci i tyle.
Nie wiem, o co tyle krzyku.
Przeczytalam, zobaczylam, zapomnialam.