PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=161483}

Piętnaście stryczków dla mordercy

Quindici forche per un assassino
5,3 19
ocen
5,3 10 1 19

Piętnaście stryczków dla mordercy
powrót do forum filmu Piętnaście stryczków dla mordercy

Nieszablonowa fabuła

ocenił(a) film na 5

„Quindici forche per un assassino” został zrealizowany w 1967 roku przez ponad 70-letniego reżysera Nunzio Malasommę, który nakręcił zaledwie kilka filmów w ciągu poprzednich 20 lat. Można się więc zastanawiać czy za stronę wizualną nie odpowiadał w większym stopniu operator kamery Stelvio Massi – w następnej dekadzie specjalista od kina policyjnego. W każdym razie ten spaghetti western przedstawia bardzo interesującą historię, której potencjał niestety nie został wykorzystany.

Dwie rywalizujące grupy koniokradów zawierają rozejm i spędzają noc na terenie rancza zamieszkanego przez wdowę i jej dwie córki. Kobiety zostają w nocy zamordowane, a ciała odkrywa narzeczony jednej z nich. Bandyci sami zastanawiają się, kto dokonał zbrodni, lecz zmuszeni są do ucieczki z miejsca zdarzenia. Rusza za nimi pościg – wielu mężczyzn biorących w nim udział najchętniej dokonałoby od razu linczu na domniemanych sprawcach. Obie grupy koniokradów porywają żonę miejscowego pastora i znajdują schronienie w starym forcie. Między szefami gangów wybucha konflikt, a muszą bronić się przed atakami z zewnątrz.

Fabuła jest obiecująca, ale filmowi ewidentnie zaszkodziły jakieś problemy na etapie produkcji. Taka historia zasługuje na odpowiednie rozwinięcie, natomiast podczas seansu można odnieść wrażenie, że użyte zostały producenckie nożyce. Przywódcy grup koniokradów współpracują ze sobą, po chwili urządzają mały sparing bokserski i tak przez cały czas. Gdyby całość była utrzymana w lżejszej tonacji, to mógłbym przymknąć oko na bzdurne rozwiązania fabularne. Bandyci wychodzą na kompletnych kretynów, ponieważ śpią podczas warty albo w ogóle się nią nie przejmują. Nieudana próba powieszenia wywołuje pusty śmiech. Fragmenty z wdową i jej córkami są bardzo słabe i przywodzą na myśl stare amerykańskie westerny. Wątek kryminalny został uproszczony, chociaż na początku faktycznie ciężko się domyślić, kto odpowiada za śmierć kobiet. Członek bandy jest roztrzęsiony śmiercią młodego kompana, chociaż wcześniej ich relacja nie była nawet w żaden sposób zarysowana. Niedociągnięcia scenariusza częściowo wynagradza strona techniczna filmu. Wprawdzie montaż nikogo nie zachwyci, lecz wiele ujęć zasługuje na uznanie. W niektórych scenach kamera porusza się zaskakująco płynnie jak na spaghetti western.

SPOILER – Muszę napisać o fatalnym zakończeniu, które nie pasuje do reszty filmu. Wygląda to tak, jakby na przykład „Człowiek zwany ciszą” miał szczęśliwy finał. Po traumatycznych przeżyciach z fortu i po tym jak nafaszerowali się wzajemnie kulami, przywódcy bandytów urządzają „śmichy-chichy” i odjeżdżają razem z miasteczka. Moim zdaniem obaj powinni zginąć podczas wymiany ognia. Uczestnicy pościgu zobaczyliby wtedy dzieło zniszczenia, którego się niesprawiedliwie dopuścili, ponieważ mordercą kobiet był jeden z nich, a bandyci nie mieli nic wspólnego z tą zbrodnią. - SPOILER

Główne role rywalizujących bandytów zagrali Craig Hill i George Martin. Trochę brakowało chemii między ich postaciami, jednak pojawił się przynajmniej kontrast między spiętym, bardziej zdesperowanym Martinem, a luźniejszym, odrobinę spokojniejszym Hillem. Przez drugi plan przewinęła się cała galeria charakterystycznych dla włoskich westernów twarzy. Przyjemnie jest wyłapywać tych aktorów epizodycznych, których kojarzy się już z innych obrazów. Całkiem niezła jest muzyka z dosyć tandetną, ale wpadającą w ucho balladą towarzyszącą napisom początkowym. Dubbing angielski skutecznie potrafi zirytować, szczególnie akcentem jednej z postaci kobiecych.

Niewątpliwie osoby zainteresowane spaghetti westernami mogą tutaj odszukać smakowite składniki. Film oferuje ciekawą odmianę od prostych historyjek o zemście i próbuje nawet rozwijać trochę charaktery głównych bohaterów. Niestety zbyt dużo elementów w tym obrazie mi się nie podobało, żebym mógł go zaliczyć do naprawdę udanych reprezentantów gatunku. Kiedyś obejrzę go pewnie jeszcze raz, żeby zrewidować swoją opinię.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones