Dla mnie wspaniały film, wcale nie "przekombinowany".
W "Mistrzu i Małgorzacie" historia osądzenia i kaźni Jezusa jest realistyczną "wstawką" w akcję tyleż surrealistyczną co groteskowo prozaiczną, u Wajdy nastąpiło odwrócenie - realistyczny tekst został poddany "obróbce" surrealistyczno - groteskowej.
Najbardziej pamiętną dla mnie sceną (poza słynnym "wywiadem" z baranem) jest wizja Jezusa na krzyżu, w której... stewardessa pasażerskiego odrzutowca podaje mu napój chłodzący.