psychodela, artyzm, hipisi, nie wiele fabuły. Dwie hipiski korzystają z oferty podwózki i tak ruszają sporym busem w trasę, razem z Chuckiem, który ma za zadanie gdzieś tego busa dostarczyć. jadą, kopcą se jointa, słuchają muzyki i ogólnie fajnie, radośnie i młodzieżowo hehehe. tylko że jedna z pań bawi się w tarota i twierdzi, że ma złe przeczucia. w końcu nasi bohaterowie gubią drogę i zatrzymują ją się na bagnach. tam zaczyn się właściwy trip...
dziwi mnie to, że oni niby tylko jointa jarali. bo takich akcji bo jojo, to jeszcze nie uświadczyłem. wszystko to takie kwaśno-grzybowe raczej... ale cóż. tam jest miłosno-erotycznie pomiędzy Chuckiem i blondi. natomiast ta od tarota ma dziwne wizje. niektóre pozytywne inne trochę straszne. całkiem imponujące. do Chucka wydzwania szef, że gdzie oni są ize samoloty lecą ich szukać. i tyle. cały film oglądamy wizje tarotowej pani nagie wyczyny chucka i blondi, jakieś wspominania całej trojki, sporo muzyki. no i finisz, który można różnie interpretować (tak jak zresztą cały film).
jeśli takie tematy jak psychodelika, halucynogeny, hipisi, przyroda, lata 70e itp itd brzmią dla Was ciekawie i nie oczekujecie od filmu fabuły, tylko raczej pewnego dziwnego doznania, to jak najbardziej polecam ten film. od strony technicznej jest zaskakująco przyzwoity: jakoś obrazu, montaż, zdjęcia, muzyka... wszystko to jest na zdecydowanie dobrym poziomie, jak na lata 70e. warto nastawić się dobrze na ten film, bo inaczej można się zanudzić. nie mam pojęcia jak mam to oceniać. 6/10, ale zdaję sobie sprawę, że odpowiednich warunkach, mógłby na mnie wywrzeć większe wrażanie.