Film nosi cechy charakterystyczne dla gomulkowskiej propagandy: problemy wywoływane są przez leniwych robotników i opieszalych urzędników. Tylko partia może pomóc. A Warszawa jawi się jako wzorzec modernizmu lat 60-tych.
Film nosi charakterystyczne cechy...satyry na tamten okres, a nie propagandy. Smutne jest to, że są ludzie którzy nie mając pojęcia o oczywistych sprawach obniżają ocenę tak fajnym i sympatycznym filmom...
Szanowny gggggrzegorzu, ja w odróżnieniu od Ciebie żyłem już w tamtych latach i potrafię odróżnić propagandę gomułkowską od satyry lat sześćdziesiątych.
A jaka to propaganda,że Biskup pracuje fizycznie i nie ma ciążowego brzucha jak ci teraz?Że harcerze zbierają surowce wtórne na zakup aparatów fotograficznych a obecnie menele którzy nie załapali się ma "pińcet plus",też zbierają tylko nie na zakup smartfonów ale pół litra?Że instruktorka dopiero od trzech miesięcy w Warszawie,nie proponuje Poldkowi jedzenia ze słoików?Troszkę poczucia humoru,to jest komedia a nie PKF o walce z plagą stonki ziemniaczanej,zrzucanej nocą z bombowców ,imperialistów ze zgniłego zachodu.
Żyłam w tamtych czasach, w Warszawie, więc mam pewne pojęcie o propagandzie i satyrze. Skłaniam się ku satyrze w ocenie tego filmu; nawet ta pomocna partia jest pokazana z przymrużeniem oka. Obejrzałam go po raz pierwszy w tym roku, a więc po 50ciu latach, i uważam że jest naiwny i sympatyczny, taki właśnie jak Litwin i Zawadzka.