Full Moon. dwa słowa. dla fanów produkcji tej wytwórni w stylu "puppet master" mam złą wiadomość. ten film przypomina raczej produkcje Brain Demage. Dla ludzi, którzy kojarzą Full Moon z produkcjami Davida DeCoteau mam dobrą wiadomość. To nie jest jego filmu, tak więc nie ma tu żadnych gejowskich softcore'owych motywów. choć w sumie może panny lubią jego filmy?

Mniejsza z tym, bo nie o Davidzie tu mowa. ten film to kupa z makaronem. ten film jest najlepszym reality show jaki widziałem.
nie to talk na poważnie to kupa i tyle. fajnie, gdy uczestnicy reality show giną, ale w tym nie było radości dla widza.
dlaczego? może dlatego, że film "wygląda" jak niskobudżetowa kupa, może dlatego, że aktorstwo jest koszmarne, a scenariusz idiotyczny i kompletnie bezcelowy. klimatu brak, a gore hmmm gore wygląda tak że jakieś postaci w kapturach jedzą spaghetti z brzucha ofiary. jestem na nie. jak już się trafiło jakieś prawdziwe gore (urwana głowa itp) to widać to w jakiś migawkach trwających na tyle krótko, by nikt nie zauważył jak koszmarnych efektów użyto do tych scen.
ogólnie kupa, ale hej! trwa tylko 70 minut i w sumie jak przebrniemy przez pierwsze 20 minut, to już leci z górki i można sobie oglądać np sprzątając pokój :) coś na poziomie "fabryki śmierci", ale troszkę mniej nudne 2.5/10