No nie wiem co powiedzieć. Choć nie jestem specjalnie wybredny i na ogół lubię te amerykańskie "młodzieżowe" komedie, szczególnie dobre na odmóżdżenie, to tutaj mam mieszane uczucia. Oglądając początek czułem zażenowanie. Postacie są w większości mocno przerysowane, wręcz karykaturalne a przez to bardziej żałosne niż śmieszne. Szczególnie główny bohater. Jedynie postać Anyi według mnie wypadła naturalnie i w sumie mógłbym stwierdzić, że tak zachowuje się normalna, a nawet całkiem ogarnięta nastolatka. No może jeszcze dwa ziomki Victora są jak typowi luźni uczniacy. Później film stał się przyjemniejszy w odbiorze, może z tego względu. że bohater zachowywał się mniej idiotycznie. Na koniec głupi film zmienia się w komedię romantyczną a ja przez ten cały galimatias czuję jakbym oglądał dwa różne filmy. Nie chciałem się rozpisywać, powiem więc tak: Jak ktoś lubi niewymagające komedie typowo na rozluźnienie to się raczej nie zawiedzie, jest kilka dobrych tekstów i scen przy których można się pośmiać. Jest też i kilka żałosnych epizodów. Ocenę naciągam ze względu na teksty oraz na miłą w odbiorze grę aktorską panienki Scout. Na rozluźniający wieczór obleci.