Ja widzę zakończenie w ten sposób: powrót Mary uświadomił pastorowi, że droga zniszczenia, jaką chciał obrać, nie różni się wiele od destrukcji jakiej dopuszczają się wielkie fabryki zatruwające środowisko. Pojawienie się Mary w progu w ostatniej chwili przed samobójstwem wynikającym z poczucia winy przywróciło mu wiarę w życie. Wydaje mi się, że jej ciąża jest symbolem nadziei. Kluczowa jest ta dziwna scena ich połączenia - mężczyzna i kobieta są taką samą częścią natury, jak lasy, rzeki, gwiazdy, a zrodzeni z takiego związku nowi ludzie nie powinni być postrzegani jako widok na lepsze jutro. Nie powinno się nie dopuszczać innych do życia tylko dlatego, że sami straciliśmy nadzieję.

Ciekawa interpretacja... IMO jednak wyszło to równie pokracznie jak większa część tego filmu, przez co zamiast wzruszać, jedynie irytuje.

Mnie tutaj przyszły na myśl nauczania kościoła o zbawczym działaniu cierpienia Jezusa. Że pewien poziom bólu bywa uzdrawiający. Ale to dwa ostrza ma, bo na tej samej zasadzie ludzie tną się po toaletach... żeby rozładować napięcie. Mieszane odczucia tutaj miałam.

W sumie prawda co do zawartości tego filmu, ale pokazane jest to wszystko nieudanie, niestety... Schrader zawsze był lepszym scenarzystą niż reżyserem i ten film jest na to dobitnym dowodem. Szkoda wielka, bo fabuła naprawdę ma tu potencjał i w rękach dobrego reżysera mogłaby wyjść wybitność. A tak wyszła ambitna porażka, z dobrą główną rolą (acz im dłużej film trwa, tym coraz słabszą), dobrymi zdjęciami i kilkoma fajnymi pomysłami. Jestem BARDZO zawiedziony.

A ja jestem zawiedziony tym, że Ci się ten film nie spodobał, bo myślałem, że będzie wręcz na odwrót :D
Dla mnie to nadal jest najlepsza produkcja 2018 roku, i widzę, że tutaj na Filmwebie jestem jedną z nielicznych osób, które tak uważają.

Zdaje się, że właśnie obejrzałem najlepszą (amerykańską) produkcję 2018 :) No, chyba że "Romę" uznamy za film amerykański...

Dla mnie "Roma" trochę na siłę jest promowana na arcydzieło. To jest świetny pod względem wizualnym film, aktorsko również jest dobry, ale historia sama w sobie niczym specjalnym się nie wyróżnia. We wzruszających scenach jakoś nie poczułem wzruszenia. Jest w tym filmie dużo emocji, które jednak nie potrafiły się na mnie przenieść. Moim zdaniem, to jest dobry film, ale jednak trochę za bardzo hajpowany... Nie będę zły, jeżeli wygra Oscara, bo poziom tegorocznych nominacji naprawdę pozostawia trochę do życzenia. Będę zły, jeżeli zatriumfuje "Vice" albo "BlacKkKlansman". Jeżeli wygra cokolwiek z pozostałej szóstki nominowanych, nie będę narzekał, bo to naprawdę nienajlepszy poziom, jak wcześniej wspomniałem :D

Krótko: sama historia w "Romie" niezbyt się wyróżnia, to prawda, były już setki podobnych. Ale to jak to jest opowiedziane... To jest poziom "Fanny i Alexander" Bergmana, "Zwierciadła" Tarkowskiego, "Drogi do miasta" Raya... Dla mnie na 99,99% film roku i jeden z filmów dekady. Ale rozumiem, że nie do każdego trafia.

Wstyd przyznać, ale nie oglądałem jeszcze "Fanny i Aleksander", bo nigdzie nie mogę 5-godzinnej wersji znaleźć, a nie chcę wydawać AŻ 100 zł na DVD, bo tyle ta 5-godzinna wersja kosztuje. Oglądałem prawie wszystkie filmy Bergmana. Mogę się zgodzić co do "Zwierciadła" ewentualnie, bo to też, niewyróżniająca się fabuła i wspaniałe zdjęcia, ale jednak wydaje mi się, że Tarkowski opowiedział swoją historię w bardziej interesujący sposób, i bardziej poetycki - również, i tego filmu nie uważam za żadne arcydzieło, to po prostu kawał dobrze zrealizowanego kina i tyle. "Drogi do miasta" też nie oglądałem, tak jak "Fanny i Aleksander", na pewno nadrobię. Jeżeli chodzi o filmy tej dekady, to uważam, że "Phantom Thread" jest bez dwóch zdań prawie tak samo wielkie jak "Na nabrzeżach", "Sieć", "Tam, gdzie rosną poziomki", "Czas apokalipsy", "Taksówkarz" czy "Opowieści o detektywie".

Heh, ja pełną wersję "Fanny i Aleksandra" dorwałem 100 lat temu w wypożyczalni filmów w Nowej Hucie - miejscu, w którym nigdy bym się takiego dzieła nie spodziewał :) Oczywiście warto i należy obejrzeć pełna wersję, ale akurat ten film skrócony jest po mistrzowsku; w wersji 3-godzinnej nie traci prawie nic ze swej wybitności. Gdybym ja go miał skracać, to zostawiłbym dosłownie jedną scenę więcej, poza tym wszystko zrobiłbym tak samo. To kolejny dowód geniuszu Bergmana :)

"Phantom thread" - cóż, wielki film, zgadzam się, ale nie aż tak wielki... Z filmografii Andersona wole jednak "Magnolię" i "Az poleje się krew".

Jakbyś jakimś cudem jeszcze szukał tej dłuższej wersji Fanny i Aleksander to tutaj możesz pobrać: https://pahe.li/fanny-and-alexander-1982-remastered-bluray-480p-720p/

Dla mnie "Roma" jest niezwykle wzruszająca, bo opowiada o kobiecej solidarności, a to wcale nie tak często jest tak wiarygodnie i bez lukru pokazywane w kinie.

Paul Schrader to dobry scenarzysta.

Jaki Kościół skoro hawke gra wielebnego(pastora)?