...przeplatanie scen skrajnie dramatycznych (dużo przemocy z małymi dziećmi w tle) ze stricte komediowymi (humor głównie na poziomie amerykańskich komedii a la Straszny film) wprowadza widza w pokręcone odczucia. Sala huczy od śmiechu po absurdalnej scenie, jeszcze nie przycichnie, a już kolejna scena pokazująca dramat rodzinny, po chwili znowu rechot. Budowanie napięcia, rozładowywanie, budowanie i rozładowywanie...Osobiście wolę jak coś jest albo dramatem, albo komedią, żeby od początku do końca wczuć się w jednoznaczny klimat, "a tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust. ". No właśnie apokalipsa, tyle że nie św.Jana, ale dwa w jednym Pana Vegi. Gdyby wyciąć z filmu cały wątek Stracha, co by skróciło i tak przydługi seans o jakieś 30 minut to Pitbull III zbliżyłby się poziomem filmowym do poprzednika, a o Marcinku-fanu Dańca najlepiej byłoby stworzyć osobną szaloną komedię gangsterską "Strachu - aż strach się śmiać", co zapewniłoby twórcom podwójny sukces kinowy. Oczywiście produkcja filmu tj. zdjęcia, dźwięk i aktorstwo są na wysokim poziomie, ale w dzisiejszych medialno-technologicznych czasach dysponując odpowiednim budżetem i zespołem specjalistów to akurat najłatwiej osiągnąć. Niestety dużo trudniej ze stworzeniem dobrego scenariusza, który przełoży się na spójną i sensowną fabułę, bo do tego potrzeba czegoś więcej... Pitbull III to lepsze dzieło marketingowe niż filmowe, więc tym bardziej odniesie sukces trafiając w najszerszy segment "nieokreślonych / poszukujących" odbiorców, co nie powinno dziwić w czasach panowania króla Albanii. Tak jak w przypadku Popka teledyski kipiące od seksu i przemocy biją rekordy oglądalności na youtubie, choć poziom bitów i rymów króla pozostają na dalszym planie, tak samo w Pitbullu III widzowie znajdą to co tygryski lubią najbardziej i właśnie po to pójdą do kina, a drugim powodem będzie to, że media nagłośnią rekordowe wyniki oglądalności, więc drugie tyle widzów też pójdzie, bo inni byli. Gang-man style ;) Ja akurat wolałbym prosty dramat policyjny w stylu poprzednich dwóch części trylogii zamiast dwugodzinnego tragikomicznego teledysku, ale skoro tak wyszło, to najważniejsze nie szukać w tym realizmu, bo można tylko popsuć sobie dobrą zabawę.