Jestem świeżo po seansie i dalej tkwi we mnie uczucie zawodu(?). Niebezpieczne kobiety to wg mnie dwie godziny zlepionych wątków, z których spokojnie powstały by dwa dobre filmy kryminalne z nutką humoru. Za dużo tu wszystkiego a za mało tych tytułowych kobiet... Idąc do kina byłem naprawdę dobrze nastawiony na ten spektakl, jednak im bardziej akcja szła do przodu tym uczucie zagubienia (?), niewiedzy (?) stawało się większe. Pan Vega miał za dużo pomysłów na ten film, gdyby choć połowę wyciął i zastąpił je scenami z dwoma faworyzowanymi(?) głównymi(?) postaciami (Dereszowska i Kulig) można by wtedy nazwać ten film "Niebezpieczne kobiety".
Ostaszewska, Stramowski, Oświeciński, Grabowski ratują ten film (wg mnie oczywiście) i to im jest poświęcona największa ilość czasu w filmie, fakt no sporo było jeszcze Fabijańskiego, który też w sumie źle nie wypada. Aczkolwiek o czym to miał być ten film? Aha, niebezpieczne kobiety...
Dla mnie ich zabrakło i to w dosyć sporym stopniu.
Polecam film osobom, które chcą się pośmiać bo naprawdę jest tu dużo takich momentów.