Nie znam tytułu, który bardziej nadawałby się do takiego określenia.

Papryk Vege, zdecydowanie najgorszy polski reżyser wynalazł przepis na murowany hit. Garść miejskich legend i wyświechtanych dowcipów = "dzieło" idealne dla wszystkich Sebastianów i Karyn tego kraju. Bo prawdę można znaleźć tylko w dwóch miejscach - prawdziwe jest określenie "mafia paliwowa" i ogólne podstawy niektórych wałków (sposób dokonywania już tak średnio). Cała reszta to głupkowata, oderwana od rzeczywistości papka. Nawet nie sposób wszystkiego wymienić, nie pamiętam żebym przy czymkolwiek tak często zadawał sobie pytanie "co to k... jest?!" czy "za kogo on mnie ma?!", bo w istocie urąga to ludzkiemu rozumowi.

I o ile w tym nic aż tak złego nie ma, bo intelektualne niziny też chodzą do kina i chcą mieć z tego przyjemność, tak całościowo twórczość sympatycznego, brodatego grubaska jest zwyczajnie szkodliwa. Jest rakiem żerującym na bezmyślnym malkontenctwie, bardzo pospolitej wśród motłochu przypadłości. Ignoranci nie mający pojęcia o więziennictwie czy metodach służb, którzy wiedzę czerpią z opowiastek albo mediów po takich filmach tylko utwierdzą się w swoich przekonaniach. Bo choć trudno w to uwierzyć, naprawdę istnieją ludzie którzy myślą że to jest film oparty na rzeczywistości, tak jak "Botox" czy "Nowe porządki". Serio, sam takich spotkałem!

Taka już mentalność motłochu, że poklask i zainteresowanie zdobywają przede wszystkim kontrowersje, brudy i patologie. Pomijając dzieła historyczne, nie ma u nas twórcy który w ciekawy sposób pokazałby współczesną Polskę taką jaką jest - jako wspaniały, dumny kraj. Tego motłoch nie kupi. Smutna sprawa.